Gdy inni odsypiają huczne witanie nowego roku, oni trenują. Jednak nie dlatego, że tak spieszy im się do dbania o formę. Taka jest tradycja. Mowa oczywiście o piłkarzach Cracovii. Zawodnicy tego klubu piłkarskiego dziś o 12 rozegrają treningowy mecz i spotkają się z kibicami.

Historia tych treningów noworocznych sięga lat trzydziestych ubiegłego wieku, gdy 1 stycznia w południe Cracovia rozegrała pierwszy na ziemiach polskich mecz piłkarski nowego roku. Miał być to początkowo mecz z drużyną z Katowic, która po sylwestrze była tak zdekompletowana, że niestety nie dojechała. I wtedy postanowiono wyciągnąć z łóżek piłkarzy drużyny rezerwowej. To był ten pierwszy mecz, który zakończył się wynikiem 7:2 dla pierwszej drużyny.

Jest jeszcze druga opowieść. O tym, jak wracając z sylwestra, piłkarze Cracovii twierdzili, że aby szybciej wytrzeźwieć, zagrają w piłkę. Ludwik Gintel, wtedy obrońca Cracovii zorganizował futbolówkę, wyszli na boisko, zagrali i przyrzekli sobie, że od tamtej pory będą grać co roku. Tę drugą historię trzeba traktować jednak bardziej w kategorii legendy.

Tradycja przetrwała, a mecze rozgrywane 1 stycznia trzeba traktować w kategoriach rozrywkowych. Połowy starcia nie trwają po 45 minut. W zależności od pogody bywało, że potyczki kończono po zdobyciu pierwszej bramki. Bywało, że rywalizacja przeradzała się np. w bitwę na śnieżki wraz z kibicami.

Jest też pewna klątwa związana ze strzelcem pierwszej w nowym roku bramki.

Dotyczy ona lat współczesnych. Zdarzało się, że zawodnik który zdobywał bramkę dla Cracovii jako pierwszy strzelec w nowym roku, znikał z klubu. Czasem jeszcze w styczniowym okienku transferowym, czasem w wakacje. I przylgnęła taka łatka, że w pewnym momencie wszyscy bali się strzelać jako pierwsi, bo wiedzieli, z czym się to wiąże. Natomiast jest taki piłkarz Marcin Bojarski, który w historii tych treningów noworocznych zdobył cztery bramki. Więc okazuje się, że ten pierwszy strzelony gol niekoniecznie musi się wiązać z opuszczeniem klubu - opowiada Tomasz Gawędzki, autor ksiażki "Cracovia znaczy Kraków".

On sam, będąc jeszcze rzecznikiem prasowym klubu, też miał okazję brać udział w noworocznej zabawie. Wspomina, że np. pierwszą bramkę strzelił kiedyś Lajkonik, czyli klubowa maskotka.  

W treningach noworocznych na pierwszym miejscu jest wszak dobra zabawa dla kibiców. Chodziło o to, żeby spotkać się pierwszego dnia nowego roku, złożyć sobie życzenia i pograć w piłkę.