"Zarzut zabójstwa, usiłowania zabójstwa oraz posiadania bez pozwolenia broni są przedstawiane w krakowskiej prokuraturze mężczyźnie podejrzanemu o to, że w czwartek strzelił w kierunku dwóch osób w barze przy ul. Sławkowskiej w centrum miasta" - poinformował PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Przypomnijmy, że zginęła jedna osoba, a druga została ranna.

W piątek po południu w Prokuraturze Okręgowej w Krakowie mężczyźnie przedstawiono zarzut zabójstwa, usiłowania zabójstwa oraz posiadania bez pozwolenia broni i naboi. Jak przekazał prok. Janusz Hnatko, 35-latek nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Kierujemy wniosek o tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy - powiedział rzecznik PO w Krakowie.

W wyniku strzelaniny jeden mężczyzna zginął na miejscu, drugi ranny trafił do szpitala. Jak przekazał prok. Janusz Hnatko, w piątek przeprowadzono sekcję zwłok mężczyzny, w wyniku której stwierdzono, że jego zgon nastąpił w wyniku postrzału. Na razie nie są znane motywy działania 35-latka, wiadomo jednak, że nie znał on osób, do których strzelał.

"Coś kazało mu strzelić"

Według informacji reportera RMF FM do strzelaniny doszło w jednym z barów przy ulicy Sławkowskiej, tuż przy Rynku Głównym przed godziną 11.

W lokalu wtedy pojawili się pracownicy budowlani, którzy mieli wykonać pomiary techniczne w lokalu. W pewnym momencie rozmawiający z barmanką klient odwrócił się i wyciągnął broń, z której strzelił w kierunku jednego z pracowników budowlanych. Ofiara została trafiona w głowę. 35-letni sprawca przeładował broń i wymierzył w drugiego mężczyznę, ale wtedy pistolet zaciął się i nie wypalił.

Postrzelony mężczyzna nie żyje. Był mieszkańcem powiatu myślenickiego. Miał 32 lata.

Drugi z mężczyzn nie odniósł żadnych poważniejszych obrażeń.

Wiadomo, że 35-letni sprawca Dawid Z. - zaraz po strzelaninie - uciekł z baru w kierunku ulicy Wrocławskiej. Tam zgłosił się do jednostki wojskowej i przyznał się do zabójstwa. Chwilę później został zatrzymany przez funkcjonariuszy policji, którym powiedział, że "coś kazało mu strzelić".

Mężczyzna jest znany organom ścigania. Był już zatrzymywany za drobniejsze przestępstwa, miał nielegalnie posiadać broń i leczył się psychiatrycznie.