Kłótnia o zaparkowany samochód była przyczyną wczorajszego ataku na kierowcę biskupa Roberta Chrząszcza - to wstępne nieoficjalne ustalenia, do których dotarł nasz dziennikarz. Jak się dowiedzieliśmy, 30-latek, który zadał kilka ciosów nożem, był pijany. Nie znał swojej ofiary. Po kilku godzinach udało się zatrzymać napastnika.

Do zdarzenia doszło w niedzielę po południu na terenie przylegającym do kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Myślenicach. 

30-letni Krzysztof K. szedł obok parafii, kiedy zauważył źle - jego zdaniem - zaparkowany samochód. Stwierdził, że auto tarasuje przejście.

Między nim a kierowcą doszło do kłótni. W pewnym momencie Krzysztof K. wyciągnął nóż i zaatakował kierowcę biskupa. Z wstępnych ustaleń wynika, że nie wiedział, kim jest zaatakowany, ani kto z nim przyjechał.  

Kilkukrotnie ugodzony nożem kierowca biskupa Roberta Chrząszcza trafił do szpitala. Konieczna była operacja. Życiu poszkodowanego nie grozi niebezpieczeństwo. Jego stan jest stabilny.

"Kierowca bp. Roberta Chrząszcza jest otoczony opieką w szpitalu w Myślenicach. Jego stan jest ciężki, ale stabilny. Dziękujemy Ratownikom, Lekarzom i Policji za sprawne i życzliwe działanie. Dziękujemy też za wszystkie modlitwy za pana Sławomira i prosimy o dalsze modlitewne wsparcie" - poinformowała w niedzielę późnym wieczorem Archidiecezja Krakowska.

Biskupowi Robertowi Chrząszczowi nic się nie stało.

Wiadomo, że napastnik był pod wpływem alkoholu. Po ataku uciekł, zatrzymał go jeden z dzielnicowych w Myślenicach, dwa kilometry od miejsca ataku. Policjant zauważył mężczyznę, gdy ten szedł poboczem ulicy. 

Teraz nożownik trzeźwieje w policyjnym areszcie, być może jeszcze dzisiaj usłyszy prokuratorskie zarzuty. Postępowanie w sprawie usiłowania zabójstwa 56-letniego mężczyzny prowadzi Prokuratura Rejonowa w Myślenicach.

Opracowanie: