"Mamy niedosyt, bo mecze ze Słowenią i Austrią mogliśmy wygrać. Na pewno stać nas na jeszcze więcej" - tak występ reprezentacji Polski w turnieju Euro Ice Hockey Challenge podsumował Michał Kotlorz. Biało-czerwoni zajęli w katowickiej imprezie trzecie miejsce, właśnie za wspomnianymi spadkowiczami z Elity. "Każdy przestój w grze czy dekoncentracja z takim przeciwnikiem to może być bramka. Tak stało się w spotkaniu z Austrią" - podkreślił Mateusz Rompkowski.

"Mamy niedosyt, bo mecze ze Słowenią i Austrią mogliśmy wygrać. Na pewno stać nas na jeszcze więcej" - tak występ reprezentacji Polski w turnieju Euro Ice Hockey Challenge podsumował Michał Kotlorz. Biało-czerwoni zajęli w katowickiej imprezie trzecie miejsce, właśnie za wspomnianymi spadkowiczami z Elity. "Każdy przestój w grze czy dekoncentracja z takim przeciwnikiem to może być bramka. Tak stało się w spotkaniu z Austrią" - podkreślił Mateusz Rompkowski.
Patryk Wronka i Austriak Alexander Cijan w ostatnim meczu turnieju EIHC w Katowicach /Andrzej Grygiel /PAP

Każdy z nas cieszy się z tego, że możemy spotkać się z takimi drużynami jak Austria czy Słowenia - zaznaczył Rompkowski, a wtórował mu Kotlorz: Im więcej meczów z drużynami z górnej półki, tym lepiej dla nas. Myślę, że mamy możliwości na to, by grać na takim poziomie i grać z tymi drużynami równe mecze, a nawet wygrywać. Wiadomo, że czeka nas jeszcze wiele pracy. Wiemy, czego nam jeszcze brakuje i na pewno będziemy nad tym mocno pracować.

Trzy dni, trzy mecze - musimy grać cały czas skoncentrowani, na 100 procent przez 60 minut. Wystrzegać się drobnych błędów, przestojów w grze - wyliczał Rompkowski. Każdy przestój czy dekoncentracja w spotkaniu z takim przeciwnikiem to może być bramka - tak stało się w meczu z Austrią - podkreślił.

Staraliśmy się od początku tego spotkania zagrać skoncentrowani. Niestety, w pierwszej tercji straciliśmy dosyć szybko bramki. Wzięliśmy czas i później nasza gra wyglądała już lepiej. Musimy pracować nad tym, żeby od pierwszych minut przystosować się do tego, że gramy hokej na wysokim poziomie, nie przenosić nawyków z ligi, tylko dostosować się do wysokiego tempa gry - mówił Kotlorz. Podkreślił, że na każdy mecz drużyna wychodzi nastawiona na ciężką walkę. Niestety, popełniliśmy jakieś błędy (w spotkaniach z Austrią i Słowenią - przyp. red.), a na tym poziomie przeciwnik takie błędy wykorzystuje - dodał. Podkreślił również, że w spotkaniach na takim poziomie "zdarzają się 1-2 sytuacje dwa na jeden - przeciwnik akurat umiał to wykorzystać, my z kolei chcemy tam dużo podawać". Każdą sytuację musimy kończyć strzałem, wtedy jest szansa na to, że strzelimy bramkę. Samymi podaniami dużo z takimi przeciwnikami nie zdziałamy - dodał.

Najbardziej zadowoleni możemy być z wygranego meczu (3:1 z Koreą Południową - przyp. red.). Kiedy zaśpiewali hymn Polski, to była dla nas radość. Mecze ze Słowenią i Austrią - lepszy przeciwnik, wyżej w rankingu, ale jest niedosyt, bo wiemy, że można było przechylić szalę na swoją korzyść - przyznał Kotlorz. Na zwycięstwie zaważają szczegóły, jakieś oddanie strzału, niecelne podanie - tak samo jest na mistrzostwach świata. W końcowym efekcie to jedna sytuacja przeważa o zwycięstwie. Myślę, że stać nas na pewno na jeszcze więcej - powiedział.

Pytany o minusy w grze reprezentacji Kotlorz wskazał brak zgrania. Nie mieliśmy wielu treningów, niektóre piątki były nowe. Przed mistrzostwami będziemy mieli więcej czasu na zgranie się, na dopracowanie taktyki, przewag i ta gra na pewno będzie wyglądała lepiej - powiedział.

Po stronie atutów wymienił natomiast: "zaangażowanie, wola walki, chęć zwycięstwa, kolektyw". Myślę, że to główne plusy naszej drużyny. A nad resztą będziemy jeszcze ciężko pracować - podsumował.