Koszty śledztwa w sprawie wypadku w lutym ubiegłego roku w Oświęcimiu premier Beaty Szydło wyniosły ok. 155 tys. złotych. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie prok. Janusz Hnatko potwierdził tym samym informacje RMF FM z ubiegłego tygodnia. "Jak wynika z zestawienia opłat i innych wydatków poniesionych w toku postępowania przygotowawczego, łączna kwota dotychczas poniesionych kosztów to 154 tys. 612 zł, w tym należności biegłych różnych specjalności to 106 tys. zł" – powiedział prok. Janusz Hnatko.

Już w ubiegłym tygodniu dziennikarze RMF FM informowali, że koszty postępowania wynoszą około 150 tys. złotych. Dziś prokuratura ujawniła szczegóły.

Według danych prokuratury, najwięcej kosztowały opinie biegłych z zakresu techniki jazdy i ruchu drogowego - 62 tys. zł.

Kolejne koszty to opinie biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej - ok. 9,7 tys. zł; biegli tłumacze - 9,3 tys. zł, należności świadków (koszty dojazdu) - 3,5 tys. zł.

W sprawie wypadku Prokuratura Okręgowa w Krakowie w połowie marca skierowała do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania przeciw Sebastianowi K., podejrzanemu o nieumyślne spowodowanie wypadku. Termin posiedzenia sądu w tej sprawie nie został wyznaczony.

Obrońca Sebastiana K. zapowiadał, że razem ze swoim klientem nie zgodzą się na warunkowe umorzenie postępowania, ponieważ nie jest ono korzystne dla Sebastiana K.

W takim przypadku sąd skieruje sprawę na rozprawę główną, a prokurator będzie miał siedem dni na uzupełnienie wniosku o umorzenie o elementy niezbędne dla aktu oskarżenia (m.in. listę świadków, wykaz dowodów do przeprowadzenia).

Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło (jej pojazd znajdował się w środku kolumny) wyprzedzała fiata seicento; jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.


W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż siedem dni, odnieśli Beata Szydło i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony premier. Beata Szydło do 17 lutego ubiegłego roku przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia.

14 lutego ubiegłego roku prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata seicento Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, prokuratura nie podawała treści jego wyjaśnień.

(ug)