Kompozytor Zbigniew Preisner zapowiedział, że wystąpi na drogę prawną przeciwko sztabowcom prezydenta Andrzeja Dudy, którzy - jak uważa - w czasie niedzielnej konwencji wyborczej w Krakowie bezprawnie użyli fragmentów jego utworu. Po tym, jak pełnomocnik wyborczy sztabu prezydenta Krzysztof Sobolewski oświadczył, że za emisją utworu stoi ktoś inny, Preisner zaznaczył, że jeśli został w tej sprawie wprowadzony w błąd, to "wszystkich przeprasza".

Kompozytor Zbigniew Preisner zapowiedział, że wystąpi na drogę prawną przeciwko sztabowcom prezydenta Andrzeja Dudy, którzy - jak uważa - w czasie niedzielnej konwencji wyborczej w Krakowie bezprawnie użyli fragmentów jego utworu. Po tym, jak pełnomocnik wyborczy sztabu prezydenta Krzysztof Sobolewski oświadczył, że za emisją utworu stoi ktoś inny, Preisner zaznaczył, że jeśli został w tej sprawie wprowadzony w błąd, to "wszystkich przeprasza".
Zbigniew Preisner (zdj. arch.) / Tomasz Gzell /PAP

O zamiarze wejścia na drogę prawną z powodu wykorzystania jego utworu w czasie niedzielnej wizyty Andrzeja Dudy w Krakowie, Zbigniew Preisner poinformował w poście opublikowanym w nocy na Facebooku.

"Na Małym Rynku w Krakowie z 'Dudabusu' została bez mojej zgody wyemitowana moja piosenka 'Miejcie nadzieję'. Co za bezczelność?! A. Duda, kandydat na prezydenta, łamie moje osobiste prawa autorskie" - napisał wówczas kompozytor.

Podkreślił, że nie popiera kandydatury Andrzeja Dudy.

"Nie życzę sobie wykorzystywania mojej twórczości do Pana promocji. Występuję na drogę prawną" - stwierdził.

Sztab Dudy zaprzecza i mówi o "innych środowiskach"

W odpowiedzi poseł PiS Krzysztof Sobolewski oświadczył w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że to nie sztab Andrzeja Dudy wyemitował w czasie krakowskiej konwencji piosenkę skomponowaną przez Preisnera. 

"Szanując twórczość pana Zbigniewa Preisnera, informujemy, że sztab wyborczy prezydenta Andrzeja Dudy nie emitował tego utworu ani z Dudabusa, ani w trakcie konwencji" - podkreślił.

"Natomiast emisja tego utworu, z naszych informacji, miała miejsce pod pomnikiem Adama Mickiewicza, gdzie odbywała się manifestacja innych środowisk" - zaznaczył pełnomocnik wyborczy sztabu prezydenta.

Nie sprecyzował jednak, o kogo chodziło.

"Sztab kandydata PO ewidentnie nie umie w ustawki, ale wciąż próbuje. Jak nie polskojęzyczny Francuz podążający za nim po gminach, by 'zadawać pytania' po francusku, to Zbigniew Preisner nieprawdziwie oskarżający PAD. Dobra rada - więcej naturalności, mniej kłamstw" - komentował z kolei na Twitterze Radosław Fogiel, wicerzecznik prasowy Prawa i Sprawiedliwości.

Preisner zastrzega: Jeśli informacja była nieprawdziwa, to przepraszam

W poniedziałek po południu Zbigniew Preisner ponownie odniósł się do sprawy.

"O zdarzeniu dowiedziałem się z informacji w poważnej gazecie, za którą uważam ‘Gazetę Wyborczą’, zwłaszcza, że jest to relacja z tej konwencji. Na tej postawie wystąpiłem z oświadczeniem" - wyjaśnił w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

"Zwłaszcza, że nie jest to pierwszy raz, kiedy moja muzyka była wykorzystywana przez PiS: w 2013 roku zorganizowano manifestację z wykorzystaniem piosenki ‘Miejcie nadzieję’" - podkreślił.

"Oczywiście, jeśli informacja podana przez ‘Gazetę Wyborczą’, na podstawie której interweniowałem, jest nieprawdziwa, wszystkich przepraszam" - zadeklarował Zbigniew Preisner.

Współorganizatorka demonstracji na Rynku Głównym wyjaśnia

Polska Agencja Prasowa skontaktowała się również ze współorganizatorką i uczestniczką demonstracji, która odbyła się na Rynku Głównym przed konwencją prezydenta. Na nagraniach z demonstracji, które pojawiły się w sieci, słychać - jak podaje PAP - fragment utworu "Miejcie nadzieję" skomponowanego przez Preisnera, z wokalem Jacka Wójcickiego.

Katarzyna Boroń, reprezentująca inicjatywę #DOŚĆmilczenia, wyjaśniła w rozmowie z Agencją, że manifestacja została zorganizowana, aby wyrazić sprzeciw wobec polityki PiS, a także zwrócić uwagę na - jak wskazała - związki między władzą a Kościołem.

Ponadto podkreśliła: "Jest zgoda ZAiKS-u na wykorzystanie fragmentu utworu podczas manifestacji, który nie przekracza 30 sekund. My bardzo często wykorzystujemy różne utwory podczas naszych demonstracji, ale rygorystycznie wręcz przestrzegamy tego czasu, żeby nikt nie miał do nas żadnych zastrzeżeń".

"Nie złamaliśmy przepisów ustanowionych przez ZAiKS" - zadeklarowała.

Prezydent porównał rząd PO-PSL do koronawirusa

W niedzielę walczący o reelekcję prezydent Duda spotkał się ze swoimi sympatykami na Rynku Głównym w Krakowie. W swoim wystąpieniu mówił m.in. wzroście bezrobocia wywołanym przez koronawirusa i o tym, jak wyglądała sytuacja za rządów PO-PSL. 

Dopadła nas epidemia koronawirusa, gospodarka znalazła się w zagrożeniu... Nie zastanawialiśmy się, wprowadziliśmy programy tarczy antykryzysowej. Miliard złotych dziennie wypłacany jest polskim przedsiębiorcom po to, by ratowali miejsca pracy - mówił Andrzej Duda. Spójrzcie państwo na karty historii. Popatrzcie państwo, że 2015 roku, kiedy przejmowaliśmy władzę od koalicji PO-PSL, bezrobocie wynosiło ponad 9 procent. W najgorszym czasie momencie pandemii koronawirusa bezrobocie wzrosło do 6 procent, czyli było niższe niż wtedy, kiedy oni rządzili. Byli gorszym wirusem niż koronawirus - ocenił. Dla polskiej gospodarki byli gorsi niż koronawirus - powtórzył prezydent. Jak zapewnił, obecne rządy, dzięki "mądrej polityce" osłaniają miliony miejsc pracy.

Krakowskie wystąpienie Dudy krytycznie skomentował m.in. lider ludowców i kandydat tej partii na prezydenta - Władysław Kosiniak-Kamysz. Ocenił w Szczecinie, że słowa te pokazują, "w jak wielkiej panice jest dzisiaj Andrzej Duda, jak jego strach ma wielkie oczy, jak bardzo boi się porażki, jak nie wyobraża sobie życia poza Pałacem Prezydenckim".

Jak można do koronawirusa, który niesie śmierć, porównać roczny urlop macierzyński, który miałem okazję wprowadzać, tysiąc złotych na każde dziecko, dwa i pół tysiąca żłobków i przedszkoli, pracę dla młodych, wsparcie dla seniorów, wszystkie programy społeczne, wsparcie osób niepełnosprawnych? - wyliczał Kosiniak-Kamysz. To jest porównanie godne prezydenta Rzeczpospolitej? To jest wstyd dla niego i on się będzie wstydził tych słów, bo one przy nim zostaną - mówił lider ludowców.