Polska polityka zagraniczna powinna być o wiele bardziej aktywna - uważa niezależny kandydat na prezydenta Szymon Hołownia. Według niego odeszliśmy od stanu, w którym Polska była rzeczywistym kreatorem polityki Unii Europejskiej.

Mieliśmy ważny głos w tych sprawach, które dotyczyły wspólnoty międzynarodowej. Jak trudno nam wyobrazić sobie, żeby takie wydarzenie miało miejsce dzisiaj nad Wisłą - mówił o podpisaniu 20 lat temu deklaracji warszawskiej Organizacji Narodów Zjednoczonych. Przypomniał, że podpisało ją wówczas 108 państw i 12 organizacji międzynarodowych, a deklaracja opisuje 19 podstawowych fundamentalnych zasad państwa demokratycznego.

Tym większa jest we mnie motywacja, żeby ten stan rzeczy zmienić - oświadczył Hołownia.

Podkreślił, że potrzebujemy mądrze prowadzić politykę w świecie, który został dotknięty epidemią i okazał się na nią tak tkliwy. To jest świat, który będzie widział jeszcze niejedną epidemię, jeszcze niejeden kryzys, jeszcze niejedną sytuację, która będzie musiała wymagać współdziałania - zaznaczył.

Według niego Polska powinna definiować się w polityce zagranicznej nie przez szukanie wrogów, tylko umiejętność zawierania sojuszy "przez umiejętność budowania a nie dzielenia".

Hołownia oświadczył, że chciałby doprowadzić do sytuacji, w której Polska będzie w środowisku międzynarodowym partnerem "nie głośnym, ale słuchanym, takim, który zasiada przy stole i przy którego udziale podejmuje się ważne decyzje".

Według niego podstawą polskiej polityki zagranicznej powinna być Unia Europejska.

To trochę śmieszne, kiedy premier Mateusz Morawiecki mówi dzisiaj, że udało się wywalczyć spektakularne pieniądze z Unii Europejskiej na walkę z koronawirusem. Po prostu Unia Europejska zadziałała jak solidarny mechanizm i widząc jak źle sobie radzimy z zarządzaniem skutkami tej epidemii, po prostu otrzymaliśmy adekwatne do tego stanu środki - powiedział.

Chciałby też odnowić współpracę zagraniczną w układach bilateralnych czy szerszych, np. w Trójkącie Weimarskim.

Hołownia o relacjach z USA

W stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi Hołownia opowiada się za tym, by mieć dobre relacje nie tylko i wyłącznie z administracją Donalda Trumpa. Trzeba też pamiętać, że nasze bezpieczeństwo to nie tylko czołgi, myśliwce i rakiety "ale to również cyberbezpieczeństwo, to również bezpieczeństwo epidemiologiczne, to również bezpieczeństwo klimatyczne".

Według niego w związku z obecną wizytą prezydenta Andrzeja Dudy u Donalda Trumpa "możemy porozmawiać czy taka wizyta jest na miejscu, w sytuacji, w której w Polsce trwa końcówka kampanii wyborczej a w Stanach ta kampania wyborcza przed wyborami prezydenckimi się rozkręca".

Podkreślił, że nie mamy zielonego pojęcia co zostanie wypracowane na spotkaniu prezydenta Trumpa i prezydenta Dudy i ile Polska będzie musiała za to zapłacić, na jakich warunkach żołnierze przyjadą do Polski, czy będzie offset, jeżeli będziemy chcieli kupować amerykańskie śmigłowce.

To wszystko są pytania bez odpowiedzi, a wiemy, że jeżeli chodzi o Stany Zjednoczone, to mamy do czynienia z partnerem, który nie tyle kocha i miłuje, ale bardzo lubi drogo sprzedawać wiele rzeczy, które w Stanach się produkuje - powiedział. Pytanie - czy będzie to również dla nas interes, czy wyłącznie polityczny interes dla Andrzeja Dudy na 3 dni przed wyborami w Polsce - dodał.

Racją stanu jest też dla Hołowni to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą - "przede wszystkim stabilna wolna niepodległa Ukraina" - deklarował. Jako prezydent chciałby też "nie milczeć, tylko zabierać głos" i upominać się o demokratyczne standardy na Białorusi.