„Gdy Hillary Clinton zostanie prezydentem myślę, że to będzie po prostu stabilna administracja. To nie będą awanturnicze zachowania, których możemy się spodziewać po Donaldzie Trumpie” – mówi w rozmowie z korespondentem RMF FM Pawłem Żuchowskim, Marcin Żmudzki, Polak mieszkający w USA i wolontariusz kampanii Hillary Clinton.

Paweł Żuchowski RMF FM: Dlaczego Hillary Clinton, według pana, byłaby lepszym prezydentem?

Marcin Żmudzki: Popieram Hillary Clinton. Podoba mi się cała platforma tej partii. Jestem za tym, żeby chronić środowisko naturalne, żeby dbać o równouprawnienie dla kobiet, dla wszelkich mniejszości. Jestem za tym, aby nasze sojusze zagraniczne były silne, żeby nie antagonizować naszych sojuszników. No długo by o tym mówić. Poza tym, a może przede wszystkim, Hillary Clinton jest dobrze kwalifikowanym kandydatem na to stanowisko. W odróżnieniu od jej głównego kontrkandydata.

Pan założył na Facebooku grupę "Polacy mieszkający w Wirginii za Hillary Clinton". Myśli pan, że Polacy mieszkający w tej części USA oddadzą swój głos na Hillary Clinton?

W tej części Wirginii w ogóle jest przewaga zwolenników Hillary Clinton. I Demokratów. Myślę, że jeżeli chodzi o Polaków to właściwie wszyscy Polacy z tej okolicy, w której tutaj jesteśmy, są za nią. Natomiast oczywiście nie musimy wszyscy głosować tak samo.

Polonia dosyć mocno podzieliła się w kwestii poparcia kandydatów. Z całą pewnością Polacy mieszkający w Chicago zagłosują na Donalda Trumpa. W Nowym Jorku różnie może być, ale też raczej przewaga głosów na Trumpa, natomiast tu w okolicy Waszyngtonu na pewno większość Polaków będzie głosować na Hillary Clinton.

Ja kwestionuję ten podział na Chicago, Waszyngton, Nowy Jork. Są organizacje polonijne w Chicago, które są ze specyficznego środowiska. Takiego przyparafialnego bym powiedział. Te same różnice wśród organizacji polonijnych widać w czasie polskich wyborów, gdzie tam jest przewaga np. dla PiS-u jak w ostatnich wyborach. Ale pamiętajmy, że przeciętny Polak mieszkający w Stanach Zjednoczonych nie jest zaangażowany w żadną organizację polonijną. Także te organizacje polonijne, które wyrażają swoje poparcie dla tego czy innego kandydata, to po prostu one nie reprezentują przeciętnego Polaka mieszkającego w Stanach Zjednoczonych.

Właśnie teraz, kiedy rozmawiamy, spadły tablice reklamujące kandydatkę Demokratów Hillary Clinton. Myśli pan, że to jakiś znak, że sypie się poparcie dla Hillary Clinton?

Nie. To jest znak, że musimy po prostu się zmobilizować. I przez te ostatnie dni kampanii ostro działać. Także ja chodzę po domach według listy wyznaczonej mi przez sztab, który się tutaj znajduje. I upewniamy się, że ci, którzy nie są takimi super zaangażowanymi wyborcami, będą pamiętali o tym, że we wtorek są wybory. Upewniamy się, że wiedzą, gdzie można głosować. Pytamy ich, czy zaplanowali sobie, jak dojechać do miejsca głosowania. To są takie wysiłki zmierzające do tego, żeby ci bardziej pasywni sympatycy partii demokratycznej również zagłosowali.

A nie jest panu trochę przykro, że Hillary Clinton w czasie kampanii nie znalazła czasu na to, by spotkać się z przedstawicielami Polonii, z polonijną organizacją? W jej imieniu z Polonią spotkała się Madeline Albright.

Dobrze, że się Madeline Albright spotkała. I to jest ważne. Ja myślę, że to zależy od tego, jakie są polonijne organizacje lub też, że właściwie ich nie ma.

Ale Donald Trump je znalazł. Spotkał się z przedstawicielami Polonii w Chicago, a także na Florydzie. Spotkał się z przedstawicielami Kongresu Polonii Amerykańskiej. 

Donald Trump spotkał się z ludźmi, o których wiedział, że są jego sojusznikami. Także to jest bardziej zrozumiałe. Ja myślę, że my musimy się bardziej starać, żeby być jakąkolwiek siłą. Amerykanie polskiego pochodzenia muszą się bardziej starać, żeby być jakąkolwiek siłą w USA. Polityczną siłą. I dopiero wówczas możemy mieć jakieś pretensje, że ktoś się z nami nie spotkał. Bo na razie nasza siła jest za mała ,moim zdaniem. Ważne jest to, że ma dobre polityczne pomysły, że jej i jej partii pomysły są słuszne. Staramy się, aby Ameryka działała wspólnie z sojusznikami, żeby NATO było silne, a nie żeby kwestionować ten pakt, tak jak to robi Trump.

Jakim prezydentem byłaby Hillary Clinton, gdyby wygrała?

Gdy Hillary Clinton zostanie prezydentem, myślę, że to będzie po prostu stabilna administracja. To nie będą awanturnicze zachowania, których możemy się spodziewać po Donaldzie Trumpie. Będzie to po części kontynuacja demokratycznej administracji Obamy, tych ostatnich 8 lat. To nie jest oskarżenie, a wręcz plus. Mam nadzieję, że będzie polepszała, a nie obalała, ubezpieczenia zdrowotne. Ten system ubezpieczeń zdrowotnych, który wszedł w życie za czasów Obamy, który Trump chce obalić, to za czasów Clinton będzie pewnie ulepszany. Myślę, że to będzie czas dobrej, konstruktywnej pracy z sojusznikami. Myślę, że będzie to też czas stabilnego rozwoju gospodarczego. Ale w taki sposób jak ona zapowiada, że będą jakieś większe ulgi podatkowe czy inne korzyści dla klasy średniej oraz dla ubogich, którym należy się pomoc. I być może kosztem tych najbogatszych, którzy są miliarderami i płacą mniejsze podatki, niż my w klasie średniej czasem.

Nie możemy jednak wykluczyć, że prezydentem zostanie Donald Trump, bo sondaże są na granicy błędu statystycznego. Gdyby wybory wygrał Donalda Trump, to jaka byłaby to prezydentura?

On jest kompletnie nieprzewidywalny. Na pewno nie będzie tak profesjonalny. Na pewno będzie popełniał gafy, takie jak popełniał w czasie ostatniego roku w czasie kampanii wyborczej. Popełnił tych gaf tak dużo, skompromitował swoją własną partię w taki sposób, że właściwie trudno znaleźć precedens, podobną sytuację w historii partii republikańskiej. Będzie psuł nasze relacje z innymi krajami. Nie wszystko w polityce jest biznesem. Jeśliby został prezydentem, to miałby dosyć duże problemy z tym, żeby się nauczyć najpierw, jak działa się w rządzie. Natomiast Hillary Clinton ma w tym duże doświadczenie. Jest taką kandydatką, która ma kilkadziesiąt lat doświadczenia w dziedzinie spraw publicznych. I ona pewnych rzeczy już się nie musi uczyć.


(j.)