"Bardzo się cieszę, że jestem w świątyni propagandy i że widzę przed sobą arcykapłankę propagandy. Wprawdzie sądziłem, że się pani spali ze wstydu, gdy większość komitetów zaprotestowała przeciwko pani obecności" - tymi nieoczekiwanymi słowy Krzysztof Stanowski zaczął swoje wystąpienie w trakcie debaty w TVP.

Kandydat na prezydenta i dziennikarz zwracał się do Doroty Wysockiej-Schnepf, prowadzącej debatę.

Wcześniej także inni kandydaci wyrazili sprzeciw dla Wysockiej-Schnepf jako prowadzącej starcie przedwyborcze, oceniając, że dziennikarka nie jest obiektywna. Rzecznik kampanii Sławomira Mentzena Wojciech Machulski stwierdził podważył obiektywizm dziennikarki, a poseł Grzegorz Płaczek przypomniał, że Wysocka-Schnepf z rąk Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich otrzymała nagrodę, "Hiena 2024 roku". Według niego, zarzuty, które pojawiły się pod jej adresem, to "brak dziennikarskiego wyczucia i brak rzetelności i uczciwości dziennikarskiej".

Złożyliśmy wniosek o wyłączenie pani redaktor Wysockiej-Schnepf, bo nie daje ona rękojmi obiektywnego prowadzenia debaty. Zostało to zupełnie zignorowane przez Telewizję Polską, która miała wprowadzać nową jakość - podkreślał Machulski.

Stanowski z ostrą krytyką prowadzącej debatę

Widocznie liczyłem na zbyt wiele i niektóre osoby się ze wstydu nie palą. Nie jest to pierwszy raz w historii, gdy osoba o nazwisku "Schnepf" przepytuje Polaków, ale mam nadzieję, że wyjdziemy stąd cali i zdrowi. Dobrze, że pani tu jest, bo jest pani symbolem tego, co się dzieje z polskimi mediami, co się działo kiedyś i co się dzieje teraz. Że jest to taki sam ściek, jaki był wcześniej - wyliczał Stanowski, dodając, że mąż prowadzącej "czeka na ambasadorską nominację od nowego prezydenta". Mężem Doroty Wysockiej-Schnepf jest Ryszard Schnepf, polski dyplomata i historyk.

To nie jest obiektywizm, pani nie powinno tu być - stwierdził dziennikarz, startujący w wyścigu prezydenckim.

Dziennikarka do Stanowskiego

Schnepf postanowiła odpowiedzieć Krzysztofowi Stanowskiemu.

Prowadząca debatę odwołała się do słów prof. Władysława Bartoszewskiego, parafrauzjąc jego wypowiedź.

W uzupełnieniu do pana Stanowskiego zacytuję pana profesora Bartoszewskiego, który niegdyś mówił, że "kiedy pijany zwymiotuje na mnie w autobusie, to nie jest obelga, ale jest to nieprzyjemne". Nie każdy może mnie obrazić - zakończyła dziennikarka.