"Nie jest tajemnicą dla moich widzów, że mam pewne plany" – powiedział na początku 2024 r. człowiek, którego start w wyścigu o urząd Prezydenta RP pewnie mało kto przewidział. A jednak stało się i w kampanii, oprócz zawodowych polityków, uczestnicy również on – dziennikarz i jak sam się przedstawia, osoba chcąca poznać procesy demokratyczne od środka. Krzysztof Stanowski – kim jest i czego nie obiecuje swoim wyborcom?

Nie jest tajemnicą dla moich widzów, że mam pewne plany. Mianowicie, chciałbym zobaczyć, jak wygląda kampania prezydencka od środka. Mam zamiar nagrywać na ten temat różnego rodzaju vlogi. Chciałbym, żeby kamera za mną podążała - powiedział rok temu pochodzący z Warszawy, 42-letni dziennikarz Krzysztof Stanowski.

Niezwiązany z żadną partią, znany w środowisku sportowym i mediów internetowych warszawianin, jest m.in. twórcą popularnego kanału informacyjno-rozrywkowego "Kanał Zero", który nadaje na YouTube.

To właśnie w tym medium, w lutym ub.r. Stanowski, przeprowadzając wspólnie z Robertem Mazurkiem wywiad z prezydentem Andrzejem Dudą, zdradził, że chciałby przekonać się na własnej skórze, jak to jest być kandydatem na prezydenta.

A nie da się tego zrobić inaczej, niż startując w wyborach na prezydenta, w związku z czym zamierzam to zrobić - zapowiedział.

I słowa dotrzymał

Dziennikarz nie ukrywał humorystycznego charakteru swojej politycznej aktywności, jawnie odradzając głosowanie na siebie.

Nie mam żadnych postulatów, nie istnieją żadne moje postulaty - mówił w wywiadzie dla stacji Polsat News, zbierając na ulicach stolicy podpisy niezbędne do rejestracji.

Ja sam przyznałem, że nie mam do tego ani kompetencji, ani klasy, ani godności, by sprawować urząd prezydenta - dodawał, powtarzając ponownie, że jego celem jest, by "pokazać od środka, jak to jest być kandydatem na prezydenta".

Jak pisze PAP, na początku kwietnia Stanowski, który chwalił się, że zebrał 4 mln podpisów pod swoją kandydaturą, mówił zarazem, że głosi te poglądy, które w danej chwili mogą przysporzyć mu głosów poparcia i jest "w stanie nakłamać na każdy temat i wygłosić każde zdanie, jeśli tylko społeczeństwo tego oczekuje".

Debatowy miszmasz

Powyższa deklaracja o gotowości do głoszenia nieprawdy na życzenie suwerena mija się nieco z faktami. Krzysztof Stanowski wziął udział w kilku dotychczasowych debatach prezydenckich, w trakcie których wypowiedzi o zabarwieniu humorystyczno-ironicznym mieszał z takimi, które można rozpatrywać "na serio".

"Czy w razie potrzeby wzmocnienia sił zbrojnych w obliczu rosnącego zagrożenia poparłby pan przywrócenie obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej?".

Służba nie powinna być obowiązkowa. Powinna być za to pożądana przez młodych ludzi, powinniśmy wypracować system benefitów, który sprawi, że młodzi ludzie będą chcieli przejść przeszkolenie wojskowe i będzie im to pomagało w życiu - mówił założyciel Kanału Zero w debacie współorganizowanej przez TVP, TVN i Polsat w Końskich.

Tego samego wieczoru wytykał m.in. Rafałowi Trzaskowskiemu zmienność poglądów, a obecnemu i poprzednim rządom zarzucał bierność w kwestii dbania o stabilność energetyczną naszego państwa.

Jako że wszyscy tu wszystko mogą obiecać, ja mogę też obiecać - elektrownia jądrowa w co drugiej gminie, natomiast nie w tej, w której państwo mieszkają, tylko w tej obok - stwierdził dziennikarz.

I dalej, na pytanie o strategiczny cel polskiej polityki zagranicznej, Stanowski wskazał, że powinien nim być wybór takich polityków, "którzy potrafią przewidzieć pewne zdarzenia na kilka lat, a nie na kilka dni wprzód".

Wybieramy aktualnie polityków, którzy na tydzień czy dwa przed wyborami w Stanach są w stanie opowiadać o przyszłym prezydencie Stanów Zjednoczonych, że jest zdrajcą, idiotą, kretynem. Wysyłamy polskich dyplomatów do Waszyngtonu, którzy wypisują o prezydencie USA tego rodzaju hasła, a potem jesteśmy zdziwieni, zaskoczeni, że ktoś nas nie lubi. Proponuję zacząć od tego, by wybierać kompetentnych polityków, którzy wiedzą z góry, czym może się skończyć Nord Stream 2, czym może się skończyć otwarta granica, wiedzą z góry, że warto rozpocząć budowę fabryki amunicji, gdy tuż obok, za granicą, trwa wojna - przekonywał.

Niezależny kandydat piętnuje polityczne obietnice bez pokrycia i zachęca, by nie być "niewolnikami sondaży". Weryfikujcie, na kogo można zagłosować, słuchajcie kandydatów. Nie w minutowych wypowiedziach, tylko w dłuższych, a potem oddajcie jak najbardziej świadomy głos, byle nie na mnie - to kolejna jego wypowiedź z debaty w Świętokrzyskiem.

Odpowiadając na pytanie, jaką stolicę odwiedziłby jako pierwszą, gdyby został prezydentem, Krzysztof Stanowski odpowiedział, że Male, stolicę Malediwów. Powód? Globalne ocieplenie, które sprawia, że ów azjatycki, wyspiarski kraj "idzie pod wodę".

Uczestnicząc w debacie w telewizji Republika, gdzie jednym z pytań było: "Ile jest płci?", Stanowski odpowiedział, że wyróżnia co najmniej cztery.

"Facet z jajami (tutaj podał przykład marszałka Hołowni, który przyszedł na debatę), facet bez jaj (zdaniem Stanowskiego np. Trzaskowski, który nie przyszedł na debatę), normalna, fajna kobieta (np. marszałek Biejat) i kobieta z jajami (np. pani prof. Senyszyn)."

Co mówią eksperci?

Jako "bardziej reportera, zaangażowanego w relacjonowanie kampanii, niż jej faktycznego uczestnika" widzi Krzysztofa Stanowskiego politolog dr hab. Olgierd Annusewicz z Uniwersytetu Warszawskiego, który rozmawiał na ten temat z Polską Agencją Prasową. W podobnym tonie wypowiedziała się związana z tą samą uczelnią dr Anna Materska-Sosnowska, która wskazała, że dziennikarza należy postrzegać "w kontekście osobowości medialnej", której celem jest wpływanie na scenę polityczną, a nie kandydowanie w wyborach.

Annusewicz dodał, że Stanowski jest dobrym biznesmenem, który "może więcej zyskać, relacjonując kampanię" od środka, a nie wygrywając ją.

A co sondaże?

Według najnowszych sondaży Krzysztof Stanowski utrzymuje się w dolnej części stawki wyborczej. W kwietniowym badaniu Opinia24 dla RMF FM dziennikarz może liczyć na 2,4 proc. głosów wyborców (wyprzedzając np. Magdalenę Biejat czy Marka Jakubiaka), a zgodnie z najnowszym sondażem CBOS-u kandydat, "który nie ma żadnych postulatów", może uzyskać 2 proc. głosów obywateli RP.