Po wygranej Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich pojawiają się pytania o przyszłość relacji polsko-ukraińskich. Czy nowy prezydent odrzuci strategię Andrzeja Dudy i Lecha Kaczyńskiego? "Dużo zależy od tego, czy Karol Nawrocki i jego otoczenie będą chcieli serio potraktować retorykę z kampanii wyborczej, która mocno odwoływała się do resentymentu antyukraińskiego i momentami wpisywała się w propagandowe narracje Kremla" - mówił w rozmowie z Piotrem Salakiem na antenie Radia RMF24 dr Witold Sokała, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
W obliczu zapowiedzi Karola Nawrockiego pojawiają się spekulacje na temat całkowitej zmiany dotychczasowej narracji wobec Ukrainy i postawieniu naszych relacji w zupełnie nowym świetle. Nasuwa się też pytanie, czy prezydentura popieranego przez PiS kandydata oznacza zerwanie ze strategią Lecha Kaczyńskiego, którą w dużej mierze kontynuował Andrzej Duda.
Dr Witold Sokała stwierdził, że kampanijna wizja relacji Polski z Ukrainą mogła być tylko polityczną zagrywką, służącą pozyskaniu głosów. Zakładam optymistycznie, że to była tylko kampania i ukłon w stronę emocji tego mniej wyrobionego politycznie i strategicznie elektoratu. Jeśli tak, to dalej będzie z grubsza tak jak do tej pory - mówił politolog.
Ze względu na to, że nie znamy jeszcze ostatecznej agendy nowego prezydenta, to istnieje pewien "czarny scenariusz" dalszych relacji z Ukrainą. Politolog ocenił, że oznaczałby on, iż Karol Nawrocki będzie "jątrzył" w polityce międzynarodowej. Będzie mógł słowami zrobić dużo złego - ocenił dr Witold Sokała.
Rozmówca Piotra Salaka wskazał też, że dotychczasowe relacje dyplomatyczne z Ukrainą nie są idealne i wymagają pewnej korekty. Po stronie ukraińskiej i polskiej było wiele błędów. Natomiast te błędy należy naprawiać na poziomie dyplomatyczno-technicznym i w żmudnych rozmowach i uzgodnieniach, a nie wykonywać jakieś "akty strzeliste", które mogą popsuć stosunki obu narodów mających wspólnego wroga i wspólne interesy - przypomniał politolog.
W temacie Ukrainy dr Witold Sokała wskazał, że wczorajsze negocjacje w Stambule są kolejnym etapem "gry na czas" Władimira Putina. Rosja najwyraźniej skalkulowała, że chce grać na czas, bo liczy na wielki przełom militarny i poprawę swojej pozycji negocjacyjnej - na to, że jakieś przełamanie frontu pozwoli jej narzucać swoje warunki - wyjaśnił.
Ze strony delegacji ukraińskiej w Stambule padały stwierdzenia, że konieczne jest spotkanie w "formacie prezydenckim", czyli bezpośrednie rozmowy Wołodymyra Zełenskiego z Władimirem Putinem. Te są jednak bardzo mało prawdopodobne.
Taki format mógłby popchnąć sprawy naprzód. Wiadomo, że dopóki po stronie rosyjskiej siedzą urzędnicy trzeciego czy czwartego szeregu, to oni nie podejmują decyzji. Realizują tylko pewien zaplanowany w Moskwie scenariusz "gry na czas", zwodzenia propagandowego światowej opinii publicznej. Przełom może nastąpić wtedy, kiedy bezpośredni decydent, Władimir Putin, zaangażowałby się w te rozmowy - ocenił dr Witold Sokała.
Ekspert odniósł się również do narzędzi, jakimi dysponują Stany Zjednoczone i Donald Trump. Chodzi o nakładanie kolejnych dotkliwych sankcji na Rosję i sankcji wtórnych, czyli na państwa, które utrzymują relacje handlowe z Rosją, pomagając jej "przeżyć" sankcje z Zachodu. Politolog ocenił, że aby uzyskać postęp w rozmowach o pokoju, konieczny jest silniejszy nacisk gospodarczy i polityczny na Rosję, który wręcz "przymusi" Rosjan do poważnych negocjacji.
Mamy kolejne sygnały ze Stanów Zjednoczonych, że ta ustawa o bardzo daleko idących sankcjach jest przygotowywana w Senacie i może zostać poddana dalszemu procedowaniu. Tylko że znowu słyszymy o tym od dłuższego czasu - czekamy, kiedy amerykańscy republikanie zdecydują się z tego "pistoletu", który mają za plecami, zrobić użytek - podsumował ekspert.
Odnosząc się do Stanów Zjednoczonych i polityki Donalda Trumpa, politolog wskazał, że Karol Nawrocki może częściowo realizować cele prezydenta USA wobec Europy Środkowo-Wschodniej. Ciepłe gesty z Donaldem Trumpem i jego ludźmi, wzajemne karesy w finale kampanii nie są przypadkiem - mówił.
Ekspert podkreślił, że nowy prezydent Polski może pomóc amerykańskiemu przywódcy uskuteczniać jego działania wobec UE, a także reprezentować głos, który będzie bardziej zgodny z polityką amerykańską.
Administracja Trumpa stawia na Nawrockiego jako na człowieka, który będzie realizował agendę amerykańską i osłabiał Unię Europejską (...). To nie jest dobra wiadomość, bo polityka Trumpa wobec Europy Środkowo-Wschodniej i Rosji jest po prostu błędna i szkodliwa dla interesu Polski i Zachodu - ocenił dr Witold Sokała, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, w rozmowie z Piotrem Salakiem na antenie Radia RMF24.
Opracowanie: Tadeusz Węsierski


