Do pozostawiania swoich rannych towarzyszy na polu bitwy namawiają rosyjskich żołnierzy ich przełożeni. Takie informacje przekazała grupa walczących w Ukrainie Rosjan na nagraniu opublikowanym na Telegramie - podaje portal newsweek.com.

Grupa rosyjskich żołnierzy stacjonujących na Ukrainie twierdzi, że ich przełożeni chcą, aby zostawiali swoich rannych towarzyszy na śmierć na polu bitwy.

Film został po raz pierwszy opublikowany na Telegramie, zanim Anton Geraszczenko, doradca szefa MSW Ukrainy udostępnił go na platformie X. Na nagraniu żołnierze szczegółowo opisują trudne warunki, z jakimi musieli się zmierzyć na polach bitew w Ukrainie, w tym szczególnie ciężkie, ich zdaniem - na wyspach na Dnieprze.

W ostatnich tygodniach obszary wzdłuż Dniepru były miejscem intensywnych walk po ogłoszeniu przez Kijów w zeszłym miesiącu, że jego siły utworzyły przyczółek na wschodnim brzegu. Od tego strategicznego zwycięstwa przeciwne siły zbrojne walczyły praktycznie bez przerwy wokół wsi Krynki w obwodzie chersońskim.

"Kolejni rosyjscy żołnierze ujawnili szczegóły życia na linii frontu w kierunku Chersoniu" - napisał Geraszczenko w podpisie wideo, które zamieścił w mediach społecznościowych. "Dowództwo woli pozostawić rannych na śmierć, niż wydać rozkaz ewakuacji. Na stanowiskach nie ma oficerów, żołnierzy wysyła się na rzeź".

Na nagraniu widać grupę żołnierzy siedzących blisko siebie w ciasnych pomieszczeniach i rozmawiających o tym, jak nie otrzymali wynagrodzenia za służbę wojskową. Jak twierdzą, są zmuszani do kupowania samodzielnie żywności i benzyny.

Rannym pomagają ich koledzy z jednostki

Żołnierze zarzucili, że ich dowódcy nie dbają wystarczająco o rannych żołnierzy. Brak jest chęci, aby rannym zapewnić opiekę i leczenie lub transport. "Pozostawiają członkom jednostki wzięcie spraw w swoje ręce".

Jeden z żołnierzy powiedział, że leczy "ludzi lekarstwami na własny koszt". Z kolei inny stwierdził, że rannych spod ostrzału moździerzy wyciągają sami i organizują transport na własny koszt. To znaczy albo zbieramy pieniądze od brygady m.in. na benzynę i ropę, albo pieniądze dostajemy od naszych żon, bo nie mamy środków i pensje nie przychodzą. Więc po prostu bierzemy ostatnie pieniądze z domu - zaznaczył. Jak dodał, żołnierze stacjonujący na wyspach na Dnieprze, aby przeżyć, musieli pić wodę z rzeki i "jeść wszystko, co znajdą pod nogami". 

Kolejny z Rosjan stwierdził, że ich jednostka została opuszczona, a ich przełożeni podają fałszywe informacje. Narzekali również, że nie mają nawet dowodów na to, że służą w Ukrainie. Jeden z nich przykładał do kamery dokument wojskowy, na którym widniała pusta strona, na której jego zdaniem powinny znajdować się informacje o jego służbie.