Prezydent USA Donald Trump niezadowolony z europejskich sankcji przeciwko Rosji. Jak stwierdził, są one niewystarczające i muszą zostać zaostrzone, zanim USA nałożą własne ciężkie restrykcje.
Oni nie robią tego, co do nich należy. NATO musi się wziąć w garść, Europa musi się wziąć w garść - Europejczycy są moimi przyjaciółmi, ale kupują ropę od Rosji - powiedział Trump podczas rozmowy z dziennikarzami przed powrotem do Białego Domu z weekendowego pobytu w swojej posiadłości w New Jersey.
Nie można więc oczekiwać, że będziemy jedynymi, którzy, no wiesz, robią to na całego. Ale Europa kupuje ropę od Rosji. Nie chcę, żeby kupowali ropę, a sankcje, które nakładają, nie są wystarczająco surowe. Jestem gotów nałożyć sankcje, ale oni będą musieli zaostrzyć swoje sankcje, proporcjonalnie do tego, co robię - dodał.
Prezydent USA powiedział, że dostał już odpowiedzi na swój sobotni list do państw NATO, w którym zażądał zaprzestania kupowania rosyjskiej ropy naftowej, zanim nałoży on nowe sankcje przeciwko Rosji. Trump ocenił, że państwa NATO spełnią jego żądanie i że "wiedzą, iż ma rację". Zaznaczył przy tym, że chodzi mu też o zakupy rosyjskiego gazu, a także rosyjskiej ropy reeksportowanej przez państwa trzecie.
Pytany o impas w rozmowach pokojowych między Rosją i Ukrainą i nikłe perspektywy spotkania Władimira Putina z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, Trump stwierdził, że ci przywódcy za bardzo się nienawidzą i że będzie konieczna jego mediacja.
Będą rozmowy; nieważne, czy nazwiemy to szczytem, czy spędem, ale prawdopodobnie będę musiał ich zebrać - oni tak bardzo się nienawidzą, że prawie nie mogą ze sobą rozmawiać - mówił Trump, dodając, że do takiego spotkania dojdzie "wkrótce".
W niedzielę wcześniejsze żądania Donalda Trumpa, by kraje Unii Europejskiej wprowadziły cła na Chiny i odeszły od importu rosyjskiej ropy, skomentowała w oświadczeniu Komisja Europejska.
"Wszelkie nowe sankcje, które zostaną ogłoszone w 19. pakiecie, będą w pełni zgodne z przepisami i procedurami UE. W szczególności z długoletnią zasadą, że nasze sankcje nie mają zastosowania eksterytorialnego" - przekazał korespondentce RMF FM w Brukseli Katarzynie Szymańskiej-Borginon rzecznik KE.
W swoim oświadczeniu Komisja Europejska przypomniana wypowiedź szefowej KE Ursuli von der Leyen z jej środowego orędzia o tym, że potrzebna jest większa presja na Rosję, aby przystąpiła do negocjacji, oraz że w przygotowywanym 19. pakiecie sankcji UE skupi się w na szybszym wycofywaniu rosyjskich paliw kopalnych, na "flocie cieni" i państwach spoza Wspólnoty.
Rzecznik KE zaznacza, że "w ostatnich pakietach Unia już dodała nowe narzędzia sankcji, które pozwalają zwalczać obchodzenie ich za pośrednictwem państw trzecich".
Przypomnijmy, że w poprzednich pakietach sankcji UE objęła restrykcjami firmy z Chin, Białorusi, Hongkongu, Iranu, Izraela, Turcji, ZEA czy Korei Północnej. Co do zasady UE uznaje jednak, że eksterytorialne nakładanie sankcji jest sprzeczne z prawem międzynarodowym. Stosuje więc przepisy sankcyjne wobec pozaunijnych firm, jeśli zachodzi związek z jurysdykcją UE lub państw członkowskich, np. tranzyt.
"Aby jak najskuteczniej wywierać presję na rosyjską gospodarkę wojenną, UE ściśle współpracuje z partnerami międzynarodowymi, zwłaszcza w ramach G7. Stany Zjednoczone są w tym względzie niezwykle ważnym partnerem" - czytamy w oświadczeniu.
Nieoficjalnie dominuje w Brukseli przeświadczenie, że Trump chce zrzucić odpowiedzialność na Europę za to, że nie udaje mu się doprowadzić do pokoju i próbuje usprawiedliwić własną niechęć do nakładania kolejnych sankcji na Rosję.


