Niektóre państwa zmieniły stanowisko w sprawie wojny, bo uważają, że powrót do "business as usual" z Rosją leży w ich interesie, lecz się mylą - ocenił Radosław Sikorski. Szef polskiej dyplomacji wystąpił na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ poświęconej trzeciej rocznicy rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Niektóre z naszych państw członkowskich wydają się teraz uważać, że zakończenie wojny za wszelką cenę i przywrócenie normalnego trybu prowadzenia interesów z Rosją będzie korzystne. Jako przedstawiciel kraju sąsiadującego zarówno z Rosją, jak i Ukrainą, mogę wam powiedzieć, że normalizując stosunki z Moskwą, powierzylibyście swoje bezpieczeństwo i stabilność ekonomiczną autokracie i zbrodniarzowi wojennemu w środowisku międzynarodowym o wiele bardziej niestabilnym niż dekadę temu - powiedział Sikorski.
Nie stworzyłoby to bardziej sprawiedliwego porządku globalnego. Nie przyniosłoby korzyści krajom niezadowolonym z obecnego stanu rzeczy, nie przyniosłoby nawet bardziej sprawiedliwej i prosperującej Rosji - dodał.
Jak stwierdził, agresja Rosji jest klasyczną agresją kolonialną.
Agresja Kremla jest przejawem desperackiej walki upadającego imperium o przywrócenie swojej strefy wpływów - powiedział minister.
Przestrzegł, że jeśli Ukraina zostanie porzucona, być może następnym celem Moskwy będzie inny kraj w Europie Wschodniej, ale być może też na Bliskim Wschodzie lub państwo afrykańskie, "które miałoby służyć jako rosyjska baza wojskowa zastępująca Syrię, gdzie niedawno upadł reżim wspierany przez Kreml".