Udanego aktu sabotażu w stacji elektroenergetycznej w rosyjskim Królewcu, blisko granicy z Polską, dokonał ukraiński wywiad. "W wyniku tej operacji całkowicie wstrzymano dostawy prądu m.in. do obiektów należących do rosyjskiej armii i przemysłu zbrojeniowego" - informuje w niedzielę Ukrainska Prawda. Straty szacowane są na prawie 5 milionów dolarów. Wołodymyr Zełenski przedstawił z kolei bilans ostatniego ataku Rosjan. Był on skierowany głównie na obwód połtawski, w szczególności na Krzemieńczuk.
"14 czerwca, około godz. 4 rano, agenci wywiadu wojskowego Ukrainy (HUR) zaatakowali w Królewcu przemysłową stację elektroenergetyczną, w wyniku czego całkowicie wstrzymano dostawy prądu do odbiorców, w tym do zlokalizowanych w pobliżu obiektów należących do rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego i Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej" - przekazał w niedzielę ukraiński serwis, powołując się na źródło w HUR.
Portal powiadomił, że osoby, które przeprowadziły tę operację, spuściły ciecz chłodzącą z transformatora mocy na stacji elektroenergetycznej, a następnie podpaliły ten obiekt.