Rosyjski pułkownik Aleksiej Szarow zginął na południu Ukrainy - brytyjskie media potwierdziły doniesienia Ukraińców. To dowódca rosyjskiej 810. Brygady Piechoty Morskiej, która miała zaatakować Odessę na południu kraju.

W pobliżu Mariupola ukraińskie wojsko wyeliminowało rosyjskiego dowódcę - ogłosił rzecznik władz obwodowych Serhij Bratczuk, cytowany w środę przez agencję Ukrinform. 

Nasze wojsko zniszczyło dowódcę rosyjskiej brygady piechoty morskiej. To czeka każdego, kto spróbuje gwałcić ukraińskie kobiety i zabijać nasze dzieci. Nie będzie dla nich usprawiedliwienia - oświadczył Bratczuk.

Brytyjskie dzienniki "Daily Mail" i "The Sun" podały, że chodzi o pułkownika Aleksieja Szarowa. 

Według tych gazet jest on już 15. wysokiej rangi dowódcą, jakiego rosyjska armia straciła od początku napaści na Ukrainę.

Dlaczego Rosjanie tracą swoich dowódców?

"Rosyjski sztab generalny przed rozpoczęciem inwazji nie miał obiektywnych analiz sytuacji w Ukrainie" - stwierdził kilka dni temu Mychajło Podoliak. Doradca prezydenta Ukrainy opublikował w mediach społecznościowych analizę działań ukraińskiej armii i nie zostawił suchej nitki na rosyjskim dowództwie.

Podoliak napisał, że powodem wciąż rozszerzającego się fiaska działań tak zwanej "drugiej armii świata" jest "błędna analiza sztabowa oparta na tezach rosyjskiej propagandy". Filarami tych analiz były ukraińskie nacjonalistyczne bataliony - napisał Podoliak.

Jak dodał doradca Zełenskiego, zatrważająca jest też śmiertelność rosyjskiej kadry dowódczej walczącej na Ukrainie. Przypomniał, że zginęło sześciu kluczowych generałów, kilkudziesięciu dowódców ze szczebla pułkowników i podpułkowników, a także "niezliczone ilości niższych rangą oficerów".