Kreml najwyraźniej zlecił władzom podmiotów Federacji Rosyjskiej tworzenie batalionów ochotniczych, nie decydując się na ogłoszenie częściowej lub pełnej mobilizacji w związku z inwazją na Ukrainę – pisze w najnowszym raporcie amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW).

ISW wskazuje na relacje prokremlowskich dziennikarzy i blogerów, którzy informują, że w Rosji rozpoczęła się "mobilizacja ochotników". Według tych doniesień "każdy region (podmiot federalny, w tym dwa na okupowanym Krymie) ma stworzyć przynajmniej jeden batalion ochotniczy".

Amerykański think tank podaje, powołując się na relacje w mediach, że bataliony lub mniejsze jednostki ochotnicze powstają już w szeregu rosyjskich regionów, m.in. w Kraju Nadmorskim, Baszkirii, Czuwaszji, Czeczenii, Tatarstanie, w Moskwie, w Permie, Niżnim Nowogrodzie.

Według mediów władze lokalne rekrutują mężczyzn w wieku do 50 lat (w niektórych przypadkach - do 60) na sześciomiesięczne kontrakty, oferując im wynagrodzenie w wysokości od 3750 do 6 tys. dolarów miesięcznie. Niektóre regiony oferują bonus mobilizacyjny w wysokości ok. 3,4 tys. USD oraz różnego rodzaju dodatki socjalne.

Ośrodek ocenia, że Rosja może do końca sierpnia wygenerować siły o liczebności ok. 34 tysięcy, jeśli każdy z regionów utworzy przynajmniej jeden oddział 400-osobowy. W komentarzach na temat tych naprędce mobilizowanych sił eksperci wojskowi oceniali jednak wcześniej, że będą one prawdopodobnie miały niewielką zdolność bojową.

Uczniowie z obwodu chersońskiego wywożeni na Krym

ISW przytacza również opinie prokremlowskich blogerów, którzy krytykują scentralizowany proces dowodzenia w rosyjskiej armii. Ich zdaniem powoduje on, że od zgłoszenia z linii frontu do faktycznego ataku artyleryjskiego może minąć od kilku godzin nawet do kilku dni. Jeden z blogerów wskazał m.in., że możliwe wykorzystanie przez Rosję irańskich dronów (informacja na ten temat pojawiła się 12 lipca) nie rozwiąże problemów nadmiernej centralizacji łańcucha dowodzenia, jakkolwiek siły rosyjskie potrzebują większej liczby bezzałogowców, by poprawić celność artylerii.

Think tank przytacza również informację ukraińskich władz, że władze okupacyjne w obwodzie chersońskim, na południu, zamierzają wywieźć część uczniów do szkół na okupowanym Krymie. Analitycy zaznaczają, że nie ma możliwości zweryfikowania tej informacji, jednak przymusowe wywiezienie dzieci do szkół pozwoliłoby wywierać presję na ich rodziców i wymusić współpracę z okupacyjnymi władzami.

Brytyjski wywiad: W ciągu ostatnich 72 godzin nie osiągnęły żadnych znaczących postępów

Z kolei brytyjskie ministerstwo obrony pisze, że wojska rosyjskie w ciągu ostatnich 72 godzin nie osiągnęły żadnych znaczących postępów terytorialnych na Ukrainie.

"W Donbasie siły rosyjskie kontynuują uderzenia artyleryjskie wzdłuż szerokiego frontu, a po nich w niektórych rejonach następują próbne szturmy małych pododdziałów wielkości kompanii i plutonów. W ciągu ostatnich 72 godzin nie osiągnęły jednak żadnych znaczących postępów terytorialnych i grozi im utrata impetu zbudowanego po zdobyciu Lisiczańska. Starzejące się pojazdy, broń i taktyka z czasów sowieckich stosowane przez siły rosyjskie nie pozwalają na szybkie odzyskanie lub zbudowanie impetu, chyba że zostaną użyte w przytłaczającej ilości, czego Rosja obecnie nie jest w stanie zrobić" - napisano w codziennej aktualizacji wywiadowczej.

"Pomimo przeprowadzonych 13 lipca 2022 roku rozmów pomiędzy delegacjami Ukrainy, Rosji, Turcji i ONZ w sprawie eksportu zboża oraz niedawno pomyślnie wynegocjowanej wymiany więźniów, perspektywy szerszych rozmów w celu zakończenia konfliktu pozostają niewielkie" - dodano.