Rosyjski frachtowiec Adler uległ awarii u wybrzeży Szwecji na północ od cieśniny Sund. Statek ten w przeszłości był podejrzewany o przewożenie broni dla rosyjskich najemników w Afryce. Obecnie jednostka jest obserwowana przez szwedzką Straż Przybrzeżną.

Informację o rosyjskim statku Adler, który utknął u wybrzeży Szwecji, podała gazeta "Sydsvenskan".

Z ogólnodostępnych danych nawigacyjnych wynika, że jednostka wypłynęła w połowie tygodnia z portu Bronka pod Petersburgiem. Statek w nocy z piątku na sobotę zakotwiczył w pobliżu szwedzkiego portu Hoeganaes, nadając wcześniej sygnał SOS i zgłaszając awarię silnika. Nie jest jasne, do jakiego portu docelowego płynie Adler, ani jaki przewozi ładunek.

Szwedzka Administracja Morska przekazała, że nie jest prowadzona żadna akcja ratownicza, ale rozwój sytuacji śledzi Straż Przybrzeżna.

Według gazety "Sydsvenskan", oficjalnie Adler - to zwykły statek towarowy, należy jednak do firmy M Leasing LLC, która znajduje się na listach sankcyjnych zarówno w USA, jak i UE. Ukraiński wywiad podaje na swojej stronie internetowej, że Adler przewoził rakiety do Chin w 2018 r., a inne statki tego armatora transportowały północnokoreańską amunicję do Rosji, która miała być użyta na wojnie przeciwko Ukrainie.

Portugalskie media, na które powołuje się szwedzka gazeta, pisały we wrześniu, że Adler został odholowany przez portugalskie władze do Algierii, gdyż z powodu sankcji statkowi odmówiono wpłynięcia do portu w Portugalii. Wówczas podejrzewano, że statek przewozi broń dla rosyjskich najemników w Afryce.