Unijne dostawy amunicji dla Ukrainy to obecnie coraz większa żenada - powiedział RMF FM zachodni dyplomata. Ambasadorowie UE nie doszli do porozumienia w sprawie wspólnych zakupów amunicji i nie wiadomo, czy uda się osiągnąć kompromis w piątek.

Unia obiecała Ukrainie 1 mln sztuk amunicji do końca roku zarówno z magazynów krajów UE jak i w ramach wspólnych zakupów. Dostawy z własnych magazynów bardzo się ślimaczą. Do tej pory kraje wysłały mniej niż 40 tys. sztuk amunicji. 

Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell zapowiedział list ponaglający w tej sprawie do ministrów obrony 27 państw. Chodzi o to, żeby przejrzeli swoje zapasy, bo trudno uwierzyć, żeby w nich już nic nie było - mówi rozmówca RMF FM.

Rośnie także napięcie i irytacja wśród krajów członkowskich UE z powodu zachowania Francji, która blokuje wspólne zakupy amunicji. Dzisiaj na ten temat rozmawiali ambasadorowie krajów UE. Francja blokuje, bo chce, by cała produkcja amunicji i łańcuchy dostaw firm zbrojeniowych były europejskie. 

Nie można w ten sposób definiować europejskiego przemysłu zbrojeniowego - tłumaczy unijny dyplomata, bo nigdy nie dostarczymy Ukrainie amunicji. Nawet jeżeli produkcja jest w unijnym kraju, a proch do amunicji pochodzi z Korei Południowej, to Francja nie chce się zgodzić - irytuje się dyplomata zachodniego kraju. 

Włochy przedstawiły propozycję kompromisową, która jeszcze bardziej usztywniła Francję. Szwecja, która przewodniczy UE, zapowiada, że nie przedstawi tej sprawy pod głosowanie w piątek unijnym ambasadorom, jeżeli nie będzie pewna, że jest zgoda wszystkich 27 państw. W tej sprawie konieczna jest jednomyślność. A odłożenie głosowania znowu opóźni dostawy. 

Niektórzy uważają, że nie ma pośpiechu - irytuje się z powodu postawy Francji jeden z dyplomatów - "podczas gdy Ukraina się wykrwawia". 

Polska od początku zajmowała stanowisko, że trzeba dostarczyć Ukrainie amunicję tak szybko jak się da. I jeżeli nie ma wystarczająco amunicji w Unii, to trzeba sięgać tam gdzie się da.

Opracowanie: