"Wiemy, że ten zbrodniczy czyn nie był przypadkowy. Widać w nim rosyjski ślad. Każdy odpowie przed prawem" - powiedział o zabójstwie byłego przewodniczącego parlamentu Ukrainy Andrija Parubija komendant ukraińskiej policji Iwan Wyhiwski. Mężczyzna zatrzymany w sprawie zamachu usłyszał zarzut zabójstwa.
Ukraińska policja pokazała zdjęcia z zatrzymania podejrzanego o zabójstwo Parubija. 52-latek ze Lwowa usłyszał już zarzuty. Jego działania zakwalifikowano z dwóch artykułów kodeksu karnego Ukrainy; mówią one o zabójstwie i nielegalnym posiadaniu broni.
Z podejrzanym prowadzone są obecnie czynności śledcze. Trwają przeszukania w miejscach jego zamieszkania i pobytu. Przygotowywany jest także wniosek do sądu o zastosowanie wobec zatrzymanego środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania bez prawa wyjścia za kaucją - podała Prokuratura Generalna w komunikatorze Telegram.
"Wiemy, że ten zbrodniczy czyn nie był przypadkowy. Widać w nim rosyjski ślad. Każdy odpowie przed prawem" - napisał Wyhiwski, komendant ukraińskiej policji na Facebooku.
Stacja telewizyjna Priamyj, związana z byłym prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką doniosła z powołaniem na źródła w organach ścigania, że sprawca zamachu miał być szantażowany przez rosyjskiej służby specjalne.
"Źródła stacji Priamyj w organach ścigania poinformowały, że rosyjskie służby specjalne przez rok szantażowały podejrzanego, wykorzystując informacje o jego synu, który zaginął bez wieści na wojnie" - przekazano.
Według informatorów stacji Rosjanie mają całą listę osób przeznaczonych do eliminacji, przede wszystkim w ukraińskich środowiskach patriotycznych. Parubij miał znajdować się na tej liście
"Obecnie zabójca składa zeznania, które jednoznacznie wskazują na rosyjski ślad w tej zbrodni. Ogółem może to świadczyć o niepowodzeniu działań władz w zakresie przeciwdziałania terroryzmowi" - podkreśliła stacja.
Do tragicznych wydarzeń doszło w sobotę w godzinach popołudniowych, kiedy to zamachowiec, podszywając się pod kuriera, zbliżył się do polityka. Otworzył ogień do polityka, nie zważając na obecność świadków. Według relacji śledczych, sprawca działał z zimną krwią - oddał aż osiem strzałów, a następnie upewnił się, że jego ofiara nie żyje. Cała akcja była starannie zaplanowana.
Po dokonaniu zbrodni sprawca próbował zatrzeć ślady. Natychmiast po ataku przebrał się, porzucił broń i podjął próbę ucieczki. Śledczy ustalili, że zamierzał ukryć się w obwodzie chmielnickim. W wyniku akcji lwowskiej policji i centralnego aparatu Narodowej Policji Ukrainy, podejrzany został namierzony i zatrzymany po 36 godzinach. Iwan Wyhiwski zapewnił, że każdy, kto był zaangażowany w przygotowanie i realizację tego przestępstwa, zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.
Prezydent Wołodymyr Zełenski wyraził podziękowanie organom ścigania za szybką i skoordynowaną pracę. "Wszystkie okoliczności tego makabrycznego morderstwa muszą zostać wyjaśnione" - podkreślił ukraiński lider, dodając, że chodzi o "kwestię bezpieczeństwa kraju w stanie wojny".
Agencja Reutera przypomina, że Parubij był przewodniczącym ukraińskiego parlamentu od kwietnia 2016 do sierpnia 2019 roku, a także jednym z liderów protestów w latach 2013-14, odbywających się pod hasłem zacieśnienia więzi z Unią Europejską.
Jak poinformowały ukraińskie media, Andrij Parubij zostanie pochowany 2 września na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie.


