Zawieszone zostało jedno z dwóch śledztw w sprawie handlu dopalaczami w Gdańsku. W 2012 roku specyfiki można było kupić w dwóch sklepach na terenie miasta. Potwierdziły to badania sanepidu. Śledczy sprawą zajmowali się od stycznia zeszłego roku, do tej pory nikt nie usłyszał zarzutów. A Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz zawiesiła właśnie jedno ze śledztw, bo... zniknął podejrzany, któremu śledczy chcieli postawić zarzuty.

Miejsce pobytu podejrzanego próbują ustalić teraz policjanci. Zostało wydane postanowienie o przedstawieniu zarzutu wprowadzania do obrotu środków szkodliwych dla zdrowia ludzkiego. Z uwagi na dobro śledztwa nie mogę powiedzieć, kto miał ten zarzut usłyszeć. Postępowanie jest zawieszone i czynności na razie nie możemy kontynuować, więc nie jest to informacja, którą mogę podać bez uszczerbku dla dobra tego postępowania. Oczywiście za podejrzanym są prowadzone poszukiwania, w skali ogólnokrajowej - tłumaczy Jolanta Janikowska-Matusiak, szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz.

Postępowanie zostanie wznowione tylko wtedy, jeśli uda się odnaleźć podejrzanego. Jeśli poszukiwania będą się przedłużać, śledczy rozważą złożenie do sądu wniosku o tymczasowe aresztowanie mężczyzny i wydanie za nim listu gończego.

Sprawa dotyczy środków sprzedawanych w tzw. Pachnącym domku w Gdańsku.

Ta sama prokuratura przedłużyła natomiast inne, podobne śledztwo - dotyczące "alternatywnej kwiaciarni". Potrwa ono jeszcze co najmniej dwa miesiące. Śledczy czekają na dokumenty z sanepidu dotyczące zabezpieczanych w kwiaciarni substancji i wciąż przesłuchują jako świadków tych, którzy kupowali tam dopalacze.

(mpw)