​Najpierw była szeroko nagłośniona akcja, teraz sanepidy w walce z dopalaczami zostały pozostawione same sobie. W magazynie sanepidu w Koszalinie od kilku miesięcy leży partia dopalaczy. "Na ich przebadanie szukamy pieniędzy" - mówi rzeczniczka zachodniopomorskiego sanepidu.

Przebadanie jednej próbki kosztuje pół tysiąca. Sanepidowi z Koszalina potrzeba 15 tysięcy złotych. Wyniki badań są niezbędne, aby można było zabronić sprzedaży dopalacza. Inaczej inspektorzy mogą nękać sprzedawcę i rekwirować mu towar, w przypadku uzasadnionych obaw, że może on mieć działanie narkotyczne. Dopalacze do magazynu mogą trafić na 1,5 roku.

Te z Koszalina na przebadanie czekają od wakacji. Sanepid szuka najtańszego laboratorium i liczy pieniądze. Próbki poczekają do końca roku. Pieniądze na badanie powinny się znaleźć do końca roku. Będą pochodzić z rezerwy - we wtorek rano zapewniała rzecznik WSSE w Szczecinie Małgorzata Kapłan. Po południu przysłała komunikat - pieniądze już są zabezpieczone. Będą pochodzić z ogólnego budżetu na badania. Zachodniopomorski sanepid ma na ten cel 44 miliony złotych. Na pierwszy rzut oka wydaje się dużo, ale za te pieniądze musi też utrzymać powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne, ich pracowników i badania. Walka z dopalaczami finansowana jest z tej samej puli co badanie wody na kąpieliskach i jedzenia na uczniowskich stołówkach. Ostatnie środki ekstra na ten cel do sanepidu trafiły 3 lata temu.

Według stanowiska zachodniopomorskiego sanepidu, problemu tych substancji już w zasadzie nie ma. Ostatnie próbki w Szczecinie zabezpieczyliśmy w 2010 roku, teraz mamy asortyment sklepu z Koszalina i wyroby zabezpieczone w wakacje Mielnie - mówi rano Małgorzata Kapłan. Po południu przychodzi kolejna korekta i tego stanowiska: "Zachodniopomorski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny zleca wzmożone kontrole punktów w których jest podejrzenie, że sprzedawane są tam środki zagrażające życiu i zdrowiu." 

Elżbieta Otwinowska z biura Głównego Inspektora Sanitarnego zapewnia, że zachodniopomorski sanepid nie może narzekać na pieniądze na walkę z dopalaczami. Środki finansowe na badanie próbek tzw. dopalaczy, pobranych przez stacje sanitarno-epidemiologiczne pokrywane są z budżetu wojewody - mówi. Jednak Kapłan twierdzi, że od czasu wypowiedzenia przez rząd wojny dopalaczom budżet na badania nie zwiększył się.