Organizatorzy Igrzysk w Vancouver zapowiadają zmianę profilu lodu na odcinku toru saneczkowego w Whistler, na którym zginął wczoraj reprezentant Gruzji. Nodar Kumaritaszwili podczas piątkowego treningu, przy prędkości około 140 km/h przewrócił się, wypadł z toru i uderzył w jeden ze słupów podtrzymujących dach toru.

Organizatorzy zimowych igrzysk zapewniają, że nie ma żadnych podstaw, by przypuszczać, iż doszło do tragedii z powodu wady toru. Wprawdzie wypadki na torach saneczkowych nie należą do rzadkości, ale komentatorzy i zawodnicy podkreślają, że takie niebezpieczeństwo bierze się pod uwagę przy projektowaniu torów, więc większość podobnych zdarzeń kończy się szczęśliwie.

Wypadki na obiektach saneczkowych się zdarzają, ale konsekwencją były złamania, potłuczenia czy poparzenia. Nikt nie wypadał z toru i nie ginął. Pewne granice zostały przekroczone - twierdzi m.in. uczestnik igrzysk w Nagano Robert Mieszała.

Wszystkie konkurencje saneczkarskie zimowych igrzysk olimpijskich mają się odbyć zgodnie z planem. Dziś rozegrane zostaną dwa pierwsze ślizgi rywalizacji męskich jedynek, z udziałem reprezentanta Polski Macieja Kurowskiego. Dwa przejazdy finałowe odbędą się w niedzielę.

Dodajmy, że w piątek w Whistler było jeszcze kilka wypadków. Potłukł się m.in. dwukrotny mistrz olimpijski - Włoch Armin Zoeggeler. Do szpitala z podejrzeniem urazu głowy trafiła także japońska snowboardzistka Yuka Fujimori. 23-letnia Japonka przeszła serię specjalistycznych badań. Okazało się na szczęście, że obrażenia nie są poważne. Zawodniczka już zapowiedziała, że wystartuje we wtorkowych zawodach snowcrossu.

O tragicznej śmierci gruzińskiego saneczkarza pisze na swoim blogu specjalny wysłannik RMF FM do Kanady Kuba Wasiak.

W Vancouver jest specjalny wysłannik RMF FM Kuba Wasiak. Jego relacji oraz informacji z olimpijskich aren wysłuchacie codziennie w specjalnych Faktach Olimpijskich

AP/PAP