"Treść i ton" przyjętych na szczycie NATO "oświadczeń na temat sytuacji wokół Ukrainy, w tym zapowiedź manewrów Sojuszu na terytorium tego kraju, nieuchronnie doprowadzą do spotęgowania napięcia" – tak przebieg i ustalenia natowskiego szczytu w walijskim Newport skomentowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji. Ambasador Rosji przy NATO Aleksandr Gruszko oświadczył natomiast, że Sojusz wykorzystał kryzys ukraiński nie tylko do tego, by umocnić swoje relacje z Kijowem, ale także by zwiększyć swą obecność u granic z Rosją.

MSZ Federacji Rosyjskiej oznajmiło, że przyjęte na szczycie oświadczenia "grożą zerwaniem zapoczątkowanego postępu w procesie pokojowym na Ukrainie i sprzyjają pogłębieniu rozłamu w społeczeństwie ukraińskim". Co więcej, świadczą one o bezwarunkowym poparciu NATO dla kijowskich neofaszystów i sił ekstremistycznych, w tym Prawego Sektora - podkreśliło MSZ.

Resort oświadczył również, że rezultaty szczytu "dobitnie zademonstrowały, że Sojusz, którego politykę dyktują Waszyngton i ‘jastrzębie’ w niektórych stolicach europejskich, dążył i dąży do dominacji w sferze militarnej w Europie".

W ocenie rosyjskiego MSZ, "stanowi to naruszenie niejednokrotnie potwierdzonych na wszystkich szczeblach uzgodnień, mówiących o znaczeniu budowy w regionie euroatlantyckim systemu równego i niepodzielnego bezpieczeństwa".

Resort podkreślił również, iż "zdrowo myślące siły w Europie mają świadomość, że takie podejście jest ułomne, co pozwala także w obecnych warunkach zachować Radę NATO-Rosja, która była pomyślana i która sprawdziła się jako skuteczny mechanizm dla konsultacji".

Na szczycie obrano kurs na przesunięcie infrastruktury NATO na Wschód i zwiększenie obecności wojskowej Sojuszu w pobliżu granic Rosji. Plany te kreślono od dawna, a kryzys ukraiński jedynie stał się powodem do ich realizacji - stwierdziło również rosyjskie MSZ.

Resort oceniło przy tym, że "rezultaty szczytu raczej nie stanowią dla nikogo zaskoczenia". Sojusz, utworzony w latach zimnej wojny jako organizacja wojskowo-polityczna, z definicji nie jest w stanie zmienić swojego kodu genetycznego - stwierdził. Obrany przezeń strategiczny kurs na ingerowanie w sprawy wewnętrzne innych państw został wytyczony nie wczoraj i nie dzisiaj - dodał.

MSZ zapowiedziało, że przeanalizuje decyzje natowskiego szczytu, w tym pod kątem ich zgodności z Aktem Podstawowym NATO-Rosja z 1997 roku oraz innymi fundamentalnymi uzgodnieniami i porozumieniami w sferze bezpieczeństwa europejskiego.

Ambasador Rosji przy NATO: Sojusz wykorzystał kryzys na Ukrainie

W czasie całego kryzysu na Ukrainie rola NATO była skrajnie destrukcyjna - oznajmił natomiast ambasador Federacji Rosyjskiej przy NATO Aleksandr Gruszko, komentując wyniki szczytu w rosyjskiej telewizji państwowej Rossija 24.

Sformułowania, które słyszeliśmy po 21 lutego (tj. po ucieczce poprzedniego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza do Rosji - przyp. red.), świadczą o tym, że NATO stoi po stronie ukraińskiego reżimu i swoimi czynami oraz politycznymi deklaracjami sprzyja kontynuowaniu jego wojny z własnym narodem - powiedział.

Gruszko ocenił także, że zapowiedź manewrów Sojuszu na terytorium Ukrainy jest "prowokacją, sygnałem dla Kijowa, by sytuację na południowym wschodzie Ukrainy rozwiązywał metodami wojskowymi". Jest to bardzo niebezpieczna gra - podkreślił.

Ocenił również, że "NATO wkroczyło na bardzo niebezpieczną drogę", podejmując decyzję o utrzymaniu stałej obecności na Morzu Czarnym i Morzu Bałtyckim. Są to destabilizujące kroki, które pogorszą sytuację na tych akwenach i w tych regionach - ostrzegł.

Dyplomata zadeklarował, że Rosja jest gotowa współpracować z NATO, ale pod warunkiem, że Sojusz będzie uwzględniać jej interesy narodowe.

(edbie)