"Mobilizując Rosjan za pomocą kampanii kłamstw, Kreml tak zaognił atmosferę, że już nie można było nie zaatakować Ukrainy" - mówi "Gazecie Wyborczej" Lilia Szewcowa, ekspertka moskiewskiego biura fundacji Carnegie. "Na naszych oczach w ostatnich dniach zaczęło działać żelazne prawo samodzierżawia" - dodaje.

Szewcowa twierdzi, że fundamentem doktryny stosowanej przez Władimira Putina jest przekonanie, że Rosja to odrębne państwo, a nawet cywilizacja. Ma ona za zadanie powstrzymać ekspansję Zachodu. Co więcej, Rosja chce odgrywać rolę wcielenia i nosiciela "wartości tradycyjnych" oraz ośrodka, wokół któregoskupi się Unia Eurazjatycka - tłumaczy ekspert.

Putin gotów jest realizować swoją doktrynę na Ukrainie. Dlaczego? Ponieważ Ukraina jest jego osobistym kompleksem, dotkliwie bolącym miejscem. On ją uważa nawet nie za niepełnowartościowe państwo, dla niego Ukraina jest "niedopaństwem", częścią Rosji - wyjaśnia Szewcowa. Strach, mania wielkości zmieszane z kompleksami sprawiły, że dążenie do rzucenia Ukrainy na kolana oraz przymuszenie jej do posłuszeństwa wszelkimi sposobami stały się na Kremlu główną ideą, za pomocą której chcą mobilizować naród do oporu przeciw wrogom i skłaniać poddanych do podporządkowania się swojej władzy - podkreśla.

W poniedziałkowej "Wyborczej" znajdziecie także:

- komentarze i analizy ws. napięć na linii Ukraina-Rosja