Stan Hennadija Kernesa, mera Charkowa postrzelonego w poniedziałek, jest ciężki - poinformował charkowski ratusz. Jako jedną z wersji zamachu MSW rozpatruje zemstę za działania Kernesa przeciwko prorosyjskim separatystom.

Kernes, który przeszedł już operację, został zraniony z broni palnej w południe podczas przejażdżki rowerowej. Jego przyjaciele poinformowali, że polityk ma przestrzeloną wątrobę i płuco. Przypuszczają, że do mera strzelał snajper.

Jedną z głównych wersji śledztwa jest reakcja separatystycznie nastawionych osób na wydarzenia, do których doszło w ostatnim czasie w Charkowie - oświadczył wiceminister spraw wewnętrznych Serhij Jarowyj. W opublikowanym w poniedziałek komunikacie MSW przypomniało, że w niedzielę w Charkowie milicja zatrzymała 13 osób, przy których znaleziono skrzynkę z koktajlami Mołotowa, drewniane pałki, petardy i gwoździe. Zdaniem wiceministra, celem działań zatrzymanych była "destabilizacja sytuacji w regionie".

Do zatrzymań doszło po napaści prorosyjskich działaczy na uczestników kilkutysięcznej manifestacji zwolenników jedności Ukrainy, zorganizowanej w niedzielę przez kibiców piłkarskich w Charkowie.

Kernes, który jest członkiem Partii Regionów obalonego w lutym prezydenta Wiktora Janukowycza, po jego ucieczce do Rosji także schronił się za wschodnią granicą Ukrainy, jednak szybko powrócił do swego miasta. Mimo że wcześniej był krytykiem protestów w Kijowie, które doprowadziły do odsunięcia Janukowycza do władzy, gdy na wschodniej Ukrainie zaczęły się akcje prorosyjskich separatystów, odpowiedział się za jednością państwa.

Zdaniem politologów, to właśnie dzięki cieszącemu się autorytetem charkowskich elit Kernesowi w jego mieście nie dopuszczono do zajęcia przez separatystów budynków instytucji państwowych, tak jak to ma miejsce w Doniecku czy Ługańsku. W połowie marca separatyści opanowali, co prawda, siedzibę rady obwodowej w Charkowie, jednak szybko zostali z niej wyparci przez milicję.

(edbie)