Putin powinien dostać wyraźny sygnał, że światowi przywódcy nie będą z nim rozmawiać, dopóki nie ustabilizuje się sytuacja na Ukrainie - to przekonanie amerykańskiej administracji. W Waszyngtonie konsternację wywołały zapowiedzi niektórych europejskich polityków, którzy chcą spotkać się z przywódcą Rosji.

Biały Dom liczył na wspólne stanowisko wobec Kremla. Niektórzy politycy z Europy spotkają się jednak podczas 70. rocznicy lądowania aliantów w Normandii z Władimirem Putinem. Zrobią to, mimo że wcześniej mieli deklarować wspólny front wobec Moskwy.

Waszyngton liczył na to, że w czasie pierwszej wizyty Putina na Zachodzie od czasu agresji na Ukrainę, odczuje on wyraźną niechęć do siebie. A wygląda na to, że wcale nie będzie miał poczucia osamotnienia przy okazji choćby uroczystości w Normandii. Amerykańską administrację dziwi, że europejscy przywódcy wybierają własną drogę, a nie chcą wspólnego stanowiska.

(mpw)