"Tegoroczne losowanie w Paryżu nie było szczęśliwe dla żadnego z reprezentantów Polski. Ale jeśli ktoś chce wygrać ten turniej - a Iga, mimo tego, co działo się w ostatnich tygodniach, wciąż ma taki cel - to musi być gotów pokonać każdego rywala" - powiedział Adam Romer, redaktor naczelny magazynu "Tenis Club", w rozmowie z Piotrem Salakiem na antenie Radia RMF24.

  • Iga Świątek zaczyna French Open od meczu z Rebeccą Šramkovą - eksperci przypominają, że liczy się każdy kolejny rywal.
  • Choć jest piąta w rankingu i nie w najwyższej formie, cztery tytuły w Paryżu czynią z niej jedną z faworytek.
  • Czy nowa strategia i współpraca z trenerem Fissettem w końcu zadziałają? Pierwszy test już wkrótce.

Krok po kroku do finału

Iga Świątek rozpocznie swój udział w tegorocznym French Open w poniedziałek, 26 maja, meczem z Rebeccą Šramkovą ze Słowacji. W czwartej rundzie może potencjalnie zmierzyć się z Jeleną Ostapenko lub Jeleną Rybakiną.

Mówienie już teraz o czwartej rundzie czy półfinale to zdecydowanie zbyt daleko idące rozważania. Na ten moment trzeba skupić się wyłącznie na Rebecce Šramkovej. Jeśli uda się ją pokonać, kolejną rywalką będzie najprawdopodobniej Emma Raducanu. Jeżeli Brytyjka zostanie pokonana, wówczas przyjdzie czas na Martę Kostiuk. Dopiero po ewentualnym zwycięstwie nad Ukrainką będzie można zastanawiać się, czy Iga poradzi sobie z Rybakiną lub Ostapenko - skomentował Adam Romer.

Mimo że Świątek przystępuje do turnieju jako piąta zawodniczka światowego rankingu WTA, pozostaje jedną z głównych kandydatek do tytułu. W końcu w ciągu ostatnich pięciu lat aż cztery razy triumfowała w Paryżu. Taki dorobek sprawia, że niezależnie od formy, zawsze będzie przyjeżdżać na korty Rolanda Garrosa jako faworytka.

Iga ma już taką renomę, że nawet jeśli za dziesięć lat zgłosi się do turnieju, dostanie "dziką kartę", a i tak będzie się o niej mówić jako o zawodniczce mogącej sporo namieszać w drabince. Ona naprawdę potrafi grać, lubi te korty i czuje się tu dobrze. Dlatego zawsze trzeba ją brać pod uwagę jako jedną z najgroźniejszych rywalek - ocenił Romer na antenie internetowego Radia RMF24.

Ocena współpracy z trenerem Wimem Fissettem

Jak podkreślił gość Piotra Salaka, czas na ocenę współpracy między Igą Świątek a belgijskim trenerem Wimem Fissettem nadejdzie dopiero po zakończeniu turnieju w Paryżu. To już niedługo, i niewątpliwie po 7 czerwca, czyli po finale kobiecego French Open, zaczniemy się zastanawiać, jak należy ocenić tę współpracę. Sama Iga również będzie miała w tej kwestii wiele do powiedzenia - zauważył Adam Romer.

Zapytany o wcześniejszy niż zwykle przyjazd Świątek do stolicy Francji, Romer odpowiedział: Tym razem postanowili zrobić coś inaczej. Możemy mieć nadzieję, że to przyniesie efekt w postaci dobrego występu, bo mam wrażenie, że Iga nie była zadowolona z tego, jak prezentowała się ostatnio - ani w Stuttgarcie, ani w Madrycie, ani w Rzymie. Chce coś zmienić i odwrócić ten niekorzystny trend.

Świątek bez "planu minimum"

Adam Romer, redaktor naczelny magazynu "Tenis Club", w rozmowie z Piotrem Salakiem na antenie Radia RMF24 podkreślił, że mimo przeciętnych występów Igi Świątek w tym sezonie, nie ma mowy o żadnym "planie minimum".

Zawodniczka, która sześciokrotnie startowała w Paryżu, cztery razy wygrywała, raz odpadła w czwartej rundzie, a raz w ćwierćfinale, nie może myśleć w kategoriach "minimum". W jej przypadku ten turniej po prostu jest do wygrania - zaznaczył.

Opracowanie: Tadeusz Węsierski

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.