Zaczęło się od niespodziewanego komunikatu, że Sejm będzie zajmował się dzisiaj nowym projektem ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Rząd chce, by w noweli ustawy odejść od przepisów karnych, które groziły m.in. więzieniem za przypisywanie Polakom odpowiedzialności za zbrodnie nazistowskich Niemiec. Obrady poszły ekspresowo. Szybko parlamentarzyści przeszli do drugiego czytania. W proteście przeciwko tempu prac poseł Robert Winnicki zapowiedział blokowanie mównicy. W tym czasie Sejm przegłosował projekt nowelizacji.

Rząd chce zrezygnować z najbardziej kontrowersyjnych przepisów karnych ustawy o IPN, czyli artykułu 55a. Przewiduje on do 3 lat więzienia za przypisywanie narodowi polskiemu zbrodni nazistowskich.

Nikt nie tłumaczy, dlaczego rząd i PiS tak szybko wycofuje się z ustawy, o którą tak walczył niemal z całym światem jeszcze pół roku temu. Przypomnijmy - przepisy były krytykowane m. in. przez Izrael, Stany Zjednoczone, a także Ukrainę. Konflikt doprowadził do jednego z największych kryzysów dyplomatycznych w relacjach polsko-amerykańskich i polsko-izraelskich. Dziś PiS mówi tylko o wielkim niezrozumieniu przepisów zmienianej ustawy i o tym, że przepisy już nie są niezbędne w walce o dobre imię Polski.

Spotkaliśmy się z niezrozumieniem, z rozmaitymi opiniami krzywdzącymi. Nie chcemy obciążać nimi naszej polityki - mówił w Sejmie Ryszard Terlecki (PiS). 

Premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że ustawa to "swego rodzaju wstrząs, który był potrzebny". Zanim padną tutaj jeszcze jakieś kolejne słowa, bardzo ostre i też krzywdzące wobec narodu polskiego, zanim padną jakieś też przeinaczenia naszych intencji, to chciałem jedną rzecz bardzo mocno podkreślić, która chyba dla wszystkich nas jest jasna - celem tej ustawy było i jest nadal jedno zasadnicze przesłanie: walka o prawdę, walka o prawdę czasów II wojny światowej i czasów powojennych - mówił Morawiecki.

Zdaniem szefa rządu prawda ta często była "zakłamywana".

Ta ustawa, swojego rodzaju wstrząs był przecież potrzebny. Właśnie dlatego cały świat zaczął rozmawiać o tym i dlatego dzisiaj mamy już przynajmniej tyle, że nikt na świecie nie będzie mówił "polskie obozy śmierci" bezkarnie - stwierdził Morawiecki.

Potrafiliśmy się jako naród zjednoczyć wobec wielkich celów, jak przystąpienie do NATO i UE. Dzisiaj również powinniśmy zjednoczyć się wokół tego celu, że nie tylko nie ustępujemy z niczego. My na dobrą sprawę zrealizujemy dużo więcej niż sobie założyliśmy, ponieważ pobudziliśmy świadomość na całym świecie - powiedział premier. Według szefa rządu, "paradoksalnie" najbardziej ostre przepisy dotyczące prawa karnego "wzbudziły tyle kontrowersji i zaczęły działać kontrproduktywnie".

"Rządzicie Polską jak gang Olsena"

Być może do polityków PiS dotarło, że ta ustawa zamyka im drzwi do dialogu międzynarodowego, w tym z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Partia jednak nie przyznaje wprost, że popełniła błąd. Krytykuje ich za to dobitnie opozycja, przypominając jak upierali się przy tych zapisach w styczniu.

Ja wiem, że przyzwyczailiście nas i Polskę, że rządzicie Polską jak gang Olsena, ale do tego gangu nas nie zapisujcie - przemawiał z mównicy Jacek Protasiewicz z koła PSL-UED.

Posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pichowicz powiedziała, że za obowiązującą ustawę powinno zapłacić "politycznymi karierami" Ministerstwo Sprawiedliwości. To z winy ustawy przygotowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości oszczercze sformułowanie o polskich obozach śmierci dziesiątki milionów razy było wyszukiwane w różnego rodzaju wyszukiwarkach, pojawiało się w prasie międzynarodowej - mówiła posłanka Gasiuk-Pihowicz. Całe kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości powinno zapłacić za tę kompromitację swoimi politycznymi karierami - podkreśliła. 

Szybcy jak japoński pociąg

PiS tak spieszy się do zmiany własnej ustawy, że Ryszard Terlecki szybko złożył wniosek, by przejść do drugiego czytania bez odsyłania projektu do komisji. Po wysłuchaniu głosów opozycji zarządzono 3-minutową przerwę. Po rozpoczęciu drugiego czytania, na mównicę wyszedł Marek Suski, który złożył wniosek o... przejście do głosowania. Po ponad godzinie obrad. Sejm przyjął ten wniosek, tym samym pokazując, że jednak można ekspresowo procedować ustawy w parlamencie. 

W proteście przeciwko tempu prac na mównicę wyszedł poseł niezrzeszony (niegdyś klub Kukiz’15) Robert Winnicki, który zapowiedział blokowanie obrad przez godzinę. W odpowiedzi marszałek Marek Kuchciński przeprowadził głosowanie nad projektem ustawy o IPN. Dzięki głosom PiS nowelizacja została przyjęta przez Sejm. Wystarczyły łącznie... dwie godziny prac w parlamencie. Od samego opublikowania projektu na stronach sejmowych minęły trzy godziny.

Robert Winnicki zaraz po głosowaniu zszedł z mównicy. Opozycja wyrzuca mu teraz, że przez to, że zablokował mównicę, reszta polityków nie mogła zadawać pytań, umożliwiając PiS-owi szybsze procedowanie ustawy.

Marszałek Senatu Stanisław Karczewski poinformował prezydium wyższej izby parlamentu, że projekt nowelizacji będzie jeszcze dziś procedowany i głosowany w Senacie. 

Tryb, który jest w tej chwili prowadzony może skutkować takimi błędami, problemami jak poprzednia nowelizacja, która była w takim samym trybie natychmiastowym przeprowadzona - mówi Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Senatu z ramienia Platformy Obywatelskiej. 

(az)