Dawid Kubacki wygrał niedzielne zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich w szwajcarskim Engelbergu. Po konkursie, Polak wszedł na najwyższy stopień podium, a następnie odegrany został "Mazurek Dąbrowskiego" jednak w zwolnionym tempie. Dawid Kubacki nie krył irytacji.

Dawid Kubacki jest w wyśmienitej formie w tym sezonie Pucharu Świata w skokach narciarskich. To była czwarta w sezonie i dziewiąta w karierze pucharowa wygrana Kubackiego.

Polak w dotychczasowej edycji wygrał już cztery konkursy. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata ma 74 punkty przewagi nad Słoweńcem Anze Laniskiem.

Kubacki triumfował m.in. w niedzielę w szwajcarskim Engelbergu. Polak - po skokach na 141,5 m i 135,5 m pokonał drugiego Austriaka Manuela Fettnera o 3,2 pkt.

Po zawodach - zgodnie z tradycją - odegrany został hymn kraju, z którego pochodzi zwycięzca.

Niestety tym razem organizatorzy zupełnie się nie popisali. "Mazurek Dąbrowskiego" został odegrany w zwolnionym tempie.

"Trochę nie trafili z rytmem"

To zirytowało Kubackiego. Nasz zawodnik zaczął kręcić głową z niedowierzania. Sprawę w swoje ręce wzięli też polscy kibice, którzy postanowili dokończyć hymn a capella.

Do sprawy odniósł się po ceremonii dekoracji Dawid Kubacki. (Organizatorzy - przyp. red.) trochę nie trafili z rytmem melodii, ale... zdarza się - komentował w rozmowie z portalem skijumping.pl.

Kibice pięknie zaśpiewali hymn, a cappella. To mi się bardzo podobało! Myślę, że wszystkim, którzy byli na skoczni. Emocji było sporo - nie ukrywał 32-latek.

To były ostatnie pucharowe zawody przed rozpoczynającym się 29 grudnia 71. Turniejem Czterech Skoczni.