Poprawia się sytuacja powodziowa w Bogatyni. Woda opada. Służby ratownicze mogą już dojechać do tego miasta od strony Czech. W Zgorzelcu poziom Nysy Łużyckiej wynosi 720 cm i na razie nie opada, bo wciąż spływają wody z wezbranych dopływów oraz fala, która powstała po przerwania zbiornika w Niedowie.

Bogatynia

Dziś ulice Bogatyni przypominają krajobraz po bitwie. Wszystko, co pozostało ze zniszczonych budynków to bezkształtna masa desek i kamieni. Ta największa woda, która przyszła tam wczoraj, już opadła, odsłaniając skutki nawałnicy i powodzi. Oglądając zniszczenia trudno uwierzyć, że dokonała je rzeczka Miedzianka, która obecnie przypomina mały strumyk.

W mieście cały czas trwa akcja ratownicza. Nie ma żadnych zagrożeń. Woda spłynęła z ulic. Ratownicy będą docierać do tych miejsc, do których nie można było w ogóle dotrzeć. (…) Dojazd do miasta jest wyłącznie przez Czechy. Droga jest blokowana i zarezerwowana wyłącznie dla służb ratowniczych - powiedział Marek Poniatowski z Dolnośląskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego.

Duża część Bogatyni jest odcięta. Wszystko to, co znajduje się po lewej stronie Miedzianki i całe Markocice praktycznie są odcięte. Poza tym gmina: Sieniawka, Porajów pod wodą, Lutogniewice również - powiedział burmistrz Bogatyni Andrzej Grzmielewicz.

Radomierzyce

Groźna woda była także w Radomierzycach. Po przerwaniu tamy na rzece Witce wdarła się do miejscowości w ułamku sekundy. Ludzie w popłochu opuszczali swoje domy. Ewakuowaliśmy prawie całą wieś. Później woda opadła i nad ranem weszła do swego koryta. Część ludzi już wróciła do swoich domów - powiedział dziennikarzowi RMF FM zastępca wójta gminy Zgorzelec Kazimierz Słabicki.

W zbiorniku w Niedowie powstała wyrwa o długości 120 metrów i wysokości 6 metrów. Do rzeki Witki, dopływu Nysy Łużyckiej, wlało się 5 milionów metrów sześciennych wody. Szybka naprawa wszystkich urządzeń oraz obwałowania jest kluczowa z punktu widzenia nie tylko prawidłowej pracy tejże zapory, ale również bezpieczeństwa osób mieszkających poniżej - powiedział szef MSWiA Jerzy Miller.

Zgorzelec

W Zgorzelcu leżącym kilkanaście kilometrów w dół biegu Nysy Łużyckiej woda o ponad trzy metry przekracza stan alarmowy. Na szczęście, woda już nie przybiera. Według ostatnich informacji zalanych jest ponad 30 domów. Ewakuowano 120 osób.

O godz. 4 rano w tym mieście pojawił się minister spraw wewnętrznych. Sytuacja się normalizuje i jeżeli tylko meteorolodzy będą nam mogli podać lepszą prognozę pogody, bezdeszczową, to poziom ryzyka w istotny sposób się obniży - stwierdził Jerzy Miller.

Władze Zgorzelca zapewniają, że sytuacja jest opanowana. Już teraz wiadomo, że to największa powódź w historii miasta. Straty szacuje się nawet na miliony złotych.

Jeśli wezbrane wody rzek zalały także Twoją miejscowość, prosimy o informację oraz zdjęcia i filmy. Do waszej dyspozycji jest Gorąca Linia RMF FM.