Powodzianie z Sandomierza w sądzie muszą walczyć o wyższe odszkodowania za zniszczenia, jakie rok temu wyrządziła im powódź. Te przyznane przez firmy ubezpieczeniowe są według nich skandalicznie niskie. Zdarzało się też, że część powodzian wcale nie otrzymała odszkodowań.

Jakie kwoty wypłacono? Oto kilka przykładów. 16 tys. złotych otrzymała właścicielka domu zalanego aż do pierwszego piętra. Dodajmy, że nieruchomość ubezpieczona była na pół miliona złotych. 30 tys. dostała rodzina, której dom stał miesiąc w wodzie.

Miałem ubezpieczenie na 200 tysięcy a oni wypłacili mi 50. To oszustwo, wielkie oszustwo - żalili się naszemu reporterowi jeden z mieszkańców Sandomierza. Od ubezpieczyciela nie dostałem nic. A byłem ubezpieczony na 65 tys. Złotych. Ani grosza - zaznacza inny.

Wszyscy próbowali się odwoływać. Bez efektów; wymiana pism i dokumentów trwała miesiące. Firmy ubezpieczeniowe zaczęły zmieniać zdania, gdy sprawy trafiły do sądów.

Dodajmy, że w Sandomierzu 115 osób do dziś nie ma własnego dachu nad głową. Większość z nich mieszka w internacie. A w prawobrzeżnej części miasta nadal widać zniszczenia.

Wokół domów jest już wprawdzie posprzątane, ale na elewacjach budynków doskonale widoczne są ślady pozostawione przez wodę. Co drugi dom jest teraz remontowany - wymieniane są okna, tynkowane mury, naprawiane chodniki.