Jednymi z pierwszych osób na miejscu katastrofy kolejowej pod Szczekocinami koło Zawiercia byli - obok strażaków - mieszkańcy okolicznych wsi. Wybijali szyby, pomagali strażakom rozcinać zniszczone metalowe elementy pociągów, by pomóc rannym wydostać się ze składów, przynosili na miejsce ciepłe rzeczy.

WIDEO: Pasażerowie o katastrofie: Lataliśmy po przedziale jak torby

WIDEO: Nocna akcja ratunkowa pod Szczekocinami

Zobacz również:

Trzeba było wszystko, siedzenia, rwać. Odcinaliśmy te płyty razem ze strażakami - nożycami musieli wycinać, bo inaczej nie dostaliby się (do rannych). Wszystko jest zmasakrowane, zgniecione. Siekierami musieliśmy przecinać, żeby wydostać tamtych ludzi - relacjonował w rozmowie z reporterem RMF FM jeden z okolicznych mieszkańców, którzy pospieszyli na miejsce katastrofy z pomocą. Tego widoku nie zapomnimy do końca życia. To było przerażające - mówiły dwie kobiety, z którymi rozmawiała reporterka RMF FM Agnieszka Wyderka.

Staraliśmy się pomagać wychodzić z pociągu ludziom, którzy byli w stanie to zrobić. Sam dowiedziałem się o wypadku od siostry. Przybiegłem tu, bo mieszkam niedaleko. Widzieliśmy wiele osób, które nie mogły wydostać się z pociągu, staraliśmy się wybijać szyby w oknach, by im to ułatwić - mówił z kolei pan Adam, który sam - pomagając - został niegroźnie ranny.

Pan Adam - wraz z innymi mieszkańcami - wyciągnął z pociągu dziewczynę i dwóch pokiereszowanych mężczyzn. Jego znajomi przynieśli na miejsce katastrofy m.in. koce i ciepłe rzeczy.

"Usłyszeliśmy potężny huk i pospadaliśmy z siedzeń"

Jeden z podróżnych, który nie odniósł poważniejszych obrażeń, relacjonował, że jadący pociągiem w pewnej chwili usłyszeli potężny huk i pospadali z siedzeń. Potem widzieliśmy zmiażdżonych ludzi, poprzyciskanych siedzeniami, widzieliśmy fragmenty ciał w pociągu i poza nim - mówił.

Strażak, który był na miejscu jako jedna z pierwszych osób, mówił dziennikarzom o "piorunującym wrażeniu". Skala zniszczeń jest olbrzymia - podkreślał.

To najtragiczniejsza katastrofa w ostatnich 20 latach

W katastrofie kolejowej pod Szczekocinami zginęło kilkanaście osób, wielu jest też rannych. Stan blisko połowy z nich określany jest jako ciężki.

To najbardziej tragiczna katastrofa kolejowa w Polsce w ostatnim dwudziestoleciu. W sierpniu 1990 r. w warszawskim Ursusie w wyniku zderzenia dwóch pociągów zginęło 16 osób, a 64 zostały ranne. Największa dotąd katastrofa kolejowa w naszym kraju wydarzyła się w sierpniu 1980 roku w Otłoczynie koło Torunia. Zginęło wówczas 67 osób, a 62 osoby zostały ranne.