Zwycięzca Rajdu Dakar sprzed dwóch lat Rafał Sonik pechowo rozpoczął tegoroczną edycję. Na pierwszym etapie miał wywrotkę i chociaż nie kosztowało go to dużo czasu, do kolejnego musiał wystartować z końca stawki i nie był w stanie nawiązać walki z czołówką. „Te zasady trzeba zmienić” – podkreślił.

Motocykliści mają tzw. grupę elite riders, jest ich dwudziestu, i nawet jeśli któryś z nich w danym dniu ma jakąś przygodę na trasie, to do kolejnego etapu przystępuje razem z czołówką. Będziemy wnioskować, aby w quadach wprowadzić podobną zasadę - powiedział Sonik.

Na drugim etapie krakowianin jechał przez część dystansu w tumanach kurzu wzniecanego przez wyprzedzanych zawodników. Mijał kolejnych motocyklistów i quadowców, ale i tak stracił sporo do czołówki, która nie miała takich utrudnień. Ponadto na punkcie tankowania paliwa czekał w kolejce.

Dla mnie jest to absurdalne, że z powodu straty prawie sześciu minut na pierwszym etapie, na drugim straciłem 25, na kolejnych pewnie też po tyle i nic na to nie poradzę, bo się wlokę z tyłu. Wyprzedzę pewnie z trzydziestu czy czterdziestu motocyklistów, ale co z tego, jak jeszcze kilka dni będę to w potwornym kurzu odrabiał, a czołówka mi odjedzie - dodał.

Sonik po raz ósmy startuje w Dakarze. Przed dwoma laty wygrał, a poprzedniej edycji nie ukończył. Obecnie plasuje się w drugiej dziesiątce, z półgodzinną stratą do Argentyńczyka Pablo Copettiego.

W środę kierowcy walczą na trzecim etapie z San Miguel de Tucuman do San Salvador de Jujuy w Argentynie długości 780 km (OS 364 km). Na trasie mają najwyżej położony punkt rajdu - 4960 m.n.p.m. W czwartek wjadą do Boliwii.

(mal)