Krzysztof Hołowczyc po raz piąty okazał się najszybszym kierowcą na podszczecińskich bezdrożach. Na mecie ósmej eliminacji tegorocznego Pucharu Świata cross country, utytułowany rajdowiec ogłosił koniec kariery.

Krzysztof Hołowczyc po raz piąty okazał się najszybszym kierowcą na podszczecińskich bezdrożach. Na mecie ósmej eliminacji tegorocznego Pucharu Świata cross country, utytułowany rajdowiec ogłosił koniec kariery.
Krzysztof Hołowczyc i Łukasz Kurzeja w samochodzie Mini ALL4 Racing /Marcin Bielecki /PAP

Nie jadę na najbliższy Dakar. Będę przyjeżdżał tutaj na Baję, ale nie po to by się ścigać - powiedział Polak na podium dla zwycięzców.

Hołowczyc w piątek zanotował trzeci czas prologu, na którym najszybszy był Al-Attiah. W drugim dniu, na odcinkach specjalnych rozgrywanych na poligonie wojskowym w Drawsku Pomorskim Polak rozstrzygnął rywalizację na swoją korzyść. Na liczącej łącznie 288 km trasie wypracował sobie ponad 6,5 min. przewagi.

Drugie miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu i tak zadowoliło reprezentanta Kataru, bo jego najgroźniejszy rywal w walce o tegoroczny Puchar Świata cross country - Władimir Wasiliew w Baja Poland był dopiero szósty i przewaga Al-Attiaha nad nim wzrosła do 22 pkt.

To nie był łatwy rajd, ale oczywiście jestem bardzo zadowolony. Druga pozycja jest bardzo dobra z punktu widzenia klasyfikacji Pucharu Świata. Gratuluję Krzysztofowi zwycięstwa. Pojechał bardzo dobrze. Mam nadzieję przyjechać na ten rajd również w przyszłym roku - mówił Katarczyk na mecie.

(abs)