"Na kilka godzin przed piłkarskim świętem pewnie trzeba dać szansę gospodarzom i wszystkim kibicom, żeby wykorzystali maksymalnie to święto, które w tym roku odbywa się rzeczywiście w dramatycznej sytuacji z punktu widzenia polskiego widza" - mówił były ambasador Polski w Iraku i Arabii Saudyjskiej Krzysztof Płomiński. Dyplomata był jednym z gości debaty "Ciemna strona mundialu" w RMF FM. O Katarze rozmawialiśmy też z Krzysztofem Kawą, dziennikarzem i autorem książki "Operacja mundial. Futbol, korupcja, polityka. 1930-2026", a także byłym piłkarzem i wybitnym trenerem Jackiem Gmochem.

Tuż przed rozpoczęciem jednej z najważniejszych imprez sportowych świata, piłka nożna wcale nie jest tematem numer 1. W kontekście mundialu w Katarze mówi się nie o tym jaki poziom sportowy będzie miała impreza, a o zarzutach dotyczących śmierci tysięcy pracowników, którzy budowali stadiony na imprezę. Ambasador Krzysztof Płomiński zapytany, czy można organizować mistrzostwa w kraju, w którym wydarzyły się tak tragiczne zdarzenia, odpowiedział, że wolałby, żeby na ten temat wypowiadała się FIFA. W tej chwili wokół Kataru toczy się kampania prawdopodobnie realizowana przez agencje lobbingowe, która w gruncie rzeczy trochę zniekształca obraz. Musimy pamiętać, że standardy katarskie, do których można mieć wiele zastrzeżeń - ale jednak w tamtym regionie, w Afryce, Azji, Ameryce Łacińskiej są dość powszechne. Na kilka godzin przed piłkarskim świętem pewnie trzeba dać szansę gospodarzom i wszystkim kibicom, żeby wykorzystali maksymalnie to święto, które w tym roku odbywa się rzeczywiście w dramatycznej sytuacji z punktu widzenia polskiego widza - stwierdził były dyplomata.

W dalszej części rozmowy Płomiński wskazał, że w wielu krajach wielkie imprezy są organizowane, żeby skorzystali na tym rządzący. W przypadku Kataru jest tu jeszcze coś innego. Jest to element szerszego programu, który ten kraj realizuje. Mundial wpisuje się w strategię 2030, która ma w przypadku Kataru doprowadzić do gruntowanej transformacji państwa, również w tych dziedzinach, o których jeszcze dzisiaj mówi, że co do nich są problemy, czy krytyczne uwagi w stosunku do Kataru. Mały kraj podejmuje się wielkiego wysiłku również po to, żeby swój wizerunek na arenie międzynarodowej umocnić. Prawdopodobnie w perspektywie całej imprezy okaże się, że Katar całkiem nieźle wydał te pieniądze - zaznaczył.

Ambasador zaznaczył też, że chciałby się pokazać światu od innowacyjnej strony. Ma temu posłużyć  m.in. stadion z kontenerów, który po turnieju ma zostać zdemontowany, a kontenery mają trafić do krajów afrykańskich i Bliskiego Wschodu.

"Nikomu nie udowodniono, że za głos na Katar otrzymał konkretną kwotę"

Kolejnym tematem, który budzi zastrzeżenia, jest sposób, w jaki Katar uzyskał prawo do organizacji mundialu. W mediach pojawiały się doniesienia o tym, że Katarczycy mogli korumpować delegatów FIFA. Odbyło się kilka śledztw. Między innymi w Szwajcarii, we Francji. Trwa proces w Stanach Zjednoczonych i są bardzo mocne poszlaki. Wprost padały oskarżenia. Natomiast problem polega na tym, że do dziś nikomu wprost nie udowodniono tego, że w zamian za głos w Katarze otrzymał konkretną kwotę od konkretnej osoby - stwierdził Krzysztof Kawa.

Krzysztof Berenda spytał swoich gości o to, czy sport cały czas musi być wykorzystywany przez polityków? Sport jest wykorzystywany przez osoby, które mają bardzo dużą władzę, jeśli chodzi o pozyskiwanie pieniędzy z praw transmisyjnych. Całe zło, jeśli mówimy o korupcji, wzięło się z tego, że działacze FIFA jeszcze w latach 70. zorientowali się, że można sprzedawać bardzo korzystnie prawa telewizyjne, prawa transmisyjne. W tym czasie okazało się, że bardzo lukratywne kontrakty można było podpisywać z pośrednikami, którzy niekoniecznie byli zainteresowani tym, żeby były przetargi na te kontrakty - tłumaczył Kawa.

Kawa przytoczył historię agencji marketingu sportowego Sport and Leisure, która na przełomie lat XX i XXI wieku miała praktycznie na wyłączność prawa do transmisji imprez organizowanych przez FIFA. Doszło do takiej sytuacji, że w zasadzie nie można było nabyć praw bez korupcji - mówił Kawa.

Piłka nożna była zawsze narażona na korupcję. Sprzedawane mecze, układy, zawsze to istniało w piłce. Pamiętam takie sytuacje - oczywiście, w których nie brałem w nich udziału -  i powiedziałbym, że w tym środowisku byłem zawsze obcy (...). Wszystko się zdewaluowało. To nie ma nic wspólnego z ideą olimpijską, o której moje pokolenie uczono i którą szanowano. To jest wszystko biznes, polityka i znowu biznes - dodał Jacek Gmoch.

"Kafala została de facto zniesiona"

W trakcie debaty poruszony został też temat kafali - czyli systemu, zgodnie z którym obcokrajowcy pracujący w Katarze muszą być objęci opieką lokalnego patrona. Bez jego zgody nie może zmienić pracy, nie może często wyjechać. To powoduje niewolnictwo - mówił Krzysztof Berenda.

Reformy o charakterze rewolucyjnym nie postępują gładko. Trudno tutaj mówić uczciwie o sytuacji w Katarze bez uwzględnienia, że Katar od kilku lat - właściwie w ramach tego procesu przygotowań do mundialu współpracuje z Międzynarodową Organizacją Pracy w zakresie liberalizacji i reform prawa pracy i jest to ocenianie pozytywnie. Ostatnie raporty MOP to potwierdzają, chociaż zaznaczają, że jeśli chodzi o działania wykonawcze jest jeszcze sporo do zrobienia - mówił były ambasador. Dalej podkreślał, że Międzynarodowa Organizacja Pracy oceniła, że "kafala de facto została zlikwidowana w Katarze".

"Nie było sytuacji, w której FIFA chciałaby się sama oczyścić"


Goście RMF FM byli również pytani, czy kiedykolwiek w historii mistrzostw świata w piłce nożnej, świat futbolu chciał się przeciwstawić złym praktykom?

To narastało. Jeśli coraz większe pieniądze wchodziły do świata futbolu, następowała coraz większa pokusa, coraz większa chciwość - zauważył redaktor Kawa. Jego zdaniem początki wielkiego futbolu nie generowały aż takich pieniędzy w związku z tym nie było takich pokus i "świat futbolu był taki dość niewinny": Chociaż wtedy też decydowały przecież układy oraz różne kwestie polityczne. Jedne mocarstwa walczyły z innymi o prawa organizacji. Ale prawda była taka, że wówczas było stosunkowo niewiele chętnych do organizacji i były to bardzo drogie przedsięwzięcia, które nie powodowały, że można było z tego jakieś konkretny, duży zysk osiągnąć - mówił Kawa.

Jego zdaniem dobrym przykładem tego, jak to narastało, był początek lat 90: Wtedy po raz pierwszy w historii dwa państwa takie dość wrogie wobec siebie - Japonia i Korea Południowa - walczyły o jeden mundial. Koreańczycy włączyli się do walki bardzo późno i nadrabiali czas i to była rzeczywiście taka brutalna, bezwzględna walka pomiędzy dwoma krajami, które miały bardzo skomplikowaną przeszłość, bo pamiętamy, że Korea przecież była pod okupacją japońską w latach 1910-1945 - mówił redaktor Kawa. I to właśnie wtedy - jego zdaniem nastąpił moment, kiedy FIFA zaangażowała się i chciała "pogodzić te dwa zwaśnione kraje".  Tam wówczas też były podejrzenia o to, że były już pierwsze łapówki dawane działaczom i spowodowano, że po raz pierwszy ta impreza została przyznana dwóm krajom. Mundial został zorganizowany przez Koreę Południową i Japonię. I to po części uzdrowiło sytuację, bo też nie było pewności czy wtedy nie nastąpi jakiś taki moment, kiedy te dwa kraje się nie dogadają i będzie wielka kompromitacja. A jednak ten turniej był jednym z najlepszych jeśli chodzi o organizację - zaznaczył Kawa.

Prowadzący rozmowę Krzysztof Berenda zauważył, że podczas tego mundialu też są widoczne oznaki sprzeciwu. Na przykład producent koszulek reprezentacji Danii zaprotestował przeciwko Katarowi jako krajowi-gospodarzowi mundialu: "Dzięki nowym koszulkom reprezentacji Danii chcieliśmy przekazać dwie wiadomości. To nie tylko hołd dla największego sukcesu reprezentacji Danii, ale też protest przeciwko Katarowi i jego zachowaniom w zakresie praw człowieka. Dlatego stonowaliśmy wszystkie szczegóły nowych duńskich koszulek na mistrzostwa świata, w tym nasze logo i kultowe znaczki na rękawach. Nie chcemy być widoczni podczas turnieju, który kosztował życie tysiące ludzi. Cały czas wspieramy duńską drużynę narodową, ale nie wspieramy Kataru jako kraju-gospodarza turnieju. Wierzymy, że sport powinien łączyć ludzi"- napisał producent na Instagramie. Czy w historii mistrzostw świata było więcej takich symbolicznych historii? Prawdę mówiąc niewiele, bo to jest tak naprawdę pytanie o to, czy sama FIFA próbowała - zauważył Kawa.

Jego zdaniem ma to charakter czysto symboliczny, bo w świecie polityki panuje powszechna hipokryzja: Zauważmy, że wszystkie kraje, szczególnie w tym momencie od 2014-15 roku, kiedy rozpoczął się konflikt w Ukrainie bardzo chętnie sięgają po gaz skroplony z Kataru czy po ropę z Arabii Saudyjskiej. W tej wielkiej polityce, w tym wielkim biznesie prawa człowieka nie mają znaczenia. Politycy mówią: niech prawami człowieka zajmują się dziennikarze, organizacje pozarządowe typu Amnesty International, niech sportowcy walczą o to na stadionach. Natomiast proszę zwrócić uwagę, ze politycy praktycznie w ogóle się na ten temat nie wypowiadają - mówił Kawa.

Wypowiadają się producenci sprzętu, wypowiadają się piłkarze, i to nie wszyscy, bo część jak David Beckham wziął pieniądze od Kataru, żeby reklamować ten turniej. Zinédine Zidane był ambasadorem kandydatury Kataru w 2010 roku i też za to wziął pieniądze. Ten świat futbolu jest bardzo podzielony jeśli chodzi o te protesty czy brak protestów. Uważam, że świat sportu nie powinien być w taki sposób angażowany, żebyśmy wymagali od piłkarzy, że to oni mają być na czele tego pochodu. Jednak na czele tego pochodu powinni być przede wszystkim politycy i ludzie, którzy się zajmują biznesem - dodał redaktor Kawa.

Podobnego zdania był również były piłkarz i trener Jacek Gmoch: W FIFA do władzy dochodzą ludzie nieprzygotowani do tego, o niskim morale. I jednocześnie tam zaczyna się gra polityczna. I tę sytuację polityczną często przewyższają ekonomiczne. W związku te sprawy ekonomiczne nie pozwalają na wyczyszczenie dobrze tej sytuacji - stwierdził.