- Dzisiaj bez względu na to, na jakiej pozycji by mnie wystawił trener, zagrałabym dobrze. To był mój dzień. Mecz był bardzo ciężki. Po raz ostatni tak długie i dramatyczne spotkanie grałam pięć lat temu w półfinale mistrzostw Europy. Pokonałyśmy wówczas Rosję 3:2 - mówiła po zwycięskim spotkaniu z Koreą Południową 3:2 skrzydłowa reprezentacji Polski, Małgorzata Glinka-Mogentale.

Kiedy przeszłam do ataku, zostałam odciążona od mojego "wspaniałego" przyjęcia. Wprawdzie jest już z nim trochę lepiej, ale to wciąż nie jest wysoki poziom. To zresztą specyficzny element do wytrenowania. Wymaga trochę więcej czucia piłki - mówiła Glinka-Mogentale.

Wiedziałyśmy, że Koreanki potrafią grać dobrze, ale w tym pierwszym secie totalnie nas zaskoczyły, robiły z nami co chciały i w ogóle nie popełniały błędów. Inna sprawa, że my nie stawiałyśmy oporu. Może i dobrze nawet, że tak się stało, bo chyba je uśpiłyśmy i w kolejnych setach to my dominowałyśmy - przyznała Aleksandra Jagieło, kapitan polskiej reprezentacji. Jak dodała, pomogło nam też przestawienie Gosi na prawe skrzydło, gdzie robiła naprawdę fenomenalne rzeczy. Mecz mógł się podobać, ale też sporo nerwów można było stracić. Najważniejszy jest efekt końcowy i mam nadzieję, że ta wygrana nas podbuduje.

Ten mecz to nie była tylko walka z Koreankami, ale również z własnymi słabościami. Popełniliśmy dzisiaj 30 własnych błędów przy 16 rywalek i to doprawdy jest zaskakujące, że potrafiliśmy jeszcze wygrać. Było dzisiaj widać ogromną wolę walki i chęć pozostania w turnieju na dłużej. Ten mecz odpowiedział nam na pytanie, czy ten zespół jest w stanie sobie poradzić w tzw. krytycznych momentach. Dzisiaj sobie poradziły i mam nadzieję, że jest to pierwszy krok na nowej drodze - mówił z kolei Jerzy Matlak, trener reprezentacji Polski.