Instytut Pamięci Narodowej już w lutym tego roku przekazał prokuraturze wojskowej informacje o przeszłości pilotów Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem. "Rzeczpospolita" napisała, że na wniosek Rosjan badano przeszłość trzech pokoleń rodzin majora Dariusza Protasiuka i podpułkownika Roberta Grzywny. Prokuratura wojskowa odpowiada, że rosyjski wniosek o pomoc prawną był zgodny z prawem, a dokumenty najprawdopodobniej w marcu zostały wysłane już do Moskwy.

Zobacz również:

To nie Rosjanie wskazali IPN jako miejsce, skąd chcą pozyskać materiały. Chcieli tylko dokumenty o przeszłości pilotów i ich przodków. Przeszukując archiwa Urzędów Stanu Cywilnego nasi prokuratorzy znaleźli odesłanie do archiwów IPN i stamtąd uzyskali więc dla Rosjan akta paszportowe dotyczące przodków pilotów - materiały o ich pochodzeniu, wykształceniu i zatrudnieniu.

Rosjanie, tworząc rys psychologiczny przyjmują taką metodologię - sięgają po informacje na temat najbliższych z kilku pokoleń - tłumaczy rzecznik prokuratury wojskowej płk Zbigniew Rzepa. Trudno jednak logicznie powiązać los pradziadka majora Grzywny z przyczynami katastrofy smoleńskiej. Rzecznik prokuratury odpowiada natomiast, że rosyjski wniosek był po prostu zgodny z przepisami prawa.

Zapewnia również, że nie ma mowy o przekazaniu Rosjanom danych wrażliwych o pilotach lub ich dziadkach i pradziadkach. Nie zwracała się prokuratura w żadnym przypadku o sprawdzenie, czy piloci, ewentualnie członkowie ich rodzin, współpracowali ze służbami jakimiś - zaznacza Rzepa w rozmowie z reporterem RMF FM. Jak dodaje, materiały najprawdopodobniej już w marcu zostały wysłane do Moskwy.

Prezes IPN: Wniosek co najmniej dziwny

Żądanie wydania przez IPN dokumentów dotyczących przodków pilotów tupolewa zaniepokoiło prezesa Instytutu Łukasza Kamińskiego. Rozmawiałam na ten temat z prokuratorem generalnym i wyraziłem moje zaniepokojenie tą kwestią - przyznał w rozmowie z dziennikarzem RMF FM. Ten wniosek wydał mi się co najmniej dziwny - zaznaczył.

Kamiński dodaje, że nie mógł odmówić, bo IPN musi udostępniać dokumenty na żądanie prokuratury. Politycy chcą z kolei wiedzieć, dlaczego polska prokuratura realizowała wniosek, który kompletnie nie ma związku z badaniem przyczyn katastrofy. Jakie przesłanki skutkowały decyzją polskiej prokuratury o tym, żeby zmusić IPN do wydania takich informacji? Ja takich przesłanek nie widzę - podkreśla Arkadiusz Mularczyk. Poseł zapowiedział, że w poniedziałek wystąpi o szczegółowe informacje do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.

10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem rozbił się samolot Tu-154M, którym polska delegacja leciała do Katynia na uroczystości upamiętniające 70. rocznicę mordu NKWD na polskich oficerach. W katastrofie zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria. Wraz z parą prezydencką. Wraz z parą prezydencką śmierć ponieśli również ministrowie, parlamentarzyści, szefowie centralnych urzędów państwowych, dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych, a także oficerowie Biura Ochrony Rządu i członkowie załogi tupolewa.