Na szczycie G20 w Cannes pojawił się niepokój o to, czy Włochy wdrożą obiecane reformy gospodarcze. Według agencji Reutera Rzym zgodził się na ich monitorowanie przez MFW i UE. Jednak włoskie władze dementują te doniesienia.

Sytuacja w Grecji i we Włoszech oraz brak jasnych, szczegółowych informacji, jak właściwie ma działać Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej (EFSF), są przedmiotem szczególnej troski liderów G20. Reformy w Italii również znalazły się na liście priorytetów szczytu.

Agencja Reutera podała, cytując anonimowego, wysokiego rangą urzędnika UE, że zarówno MFW, jak i UE będą sprawdzać, jak Włochy realizują swoje reformy i spełniają ich założenia.

Jednak włoskie źródła oficjalne błyskawicznie zdementowały te doniesienia. Według agencji Ansa, władze Włoch są gotowe poprosić MFW o ewentualne porady tylko w sprawie wcielenia w życie konkluzji szczytu UE.

Ponadto, jak poinformowano, takie ewentualne porady ze strony MFW będą towarzyszyć działaniom Komisji Europejskiej.

Uczestnicy szczytu pracowali wczoraj nad roboczą wersją dokumentu, który instruuje poszczególne kraje, jak mają stabilizować globalną gospodarkę. Jeśli po dzisiejszych dyskusjach dokument ten wejdzie w życie, zobowiąże Italię do wdrożenia wszystkich reform do 2013 roku. Premier Włoch Silvio Berlusconi znów znalazł się pod szczególnie silną presją, ponieważ jego rząd nie zdołał wypracować klarownego i szybko działającego planu wzrostu - pisze agencja AP.

Przywódcy Francji i Niemiec oraz szefowie MFW i Europejskiego Banku Centralnego oczekują, że Włochy nie tylko ogłoszą reformy, ale też je wdrożą - powiedział anonimowo jeden z europejskich uczestników szczytu.

Sytuacja w najbardziej zagrożonych krajach strefy euro tak bardzo niepokoi partnerów UE, że nalegają oni na otoczenie Włoch, Hiszpanii i Grecji ochronną ścianą ogniową - napisał Reuters, cytując ministra finansów Japonii Juna Azumi, który powiedział, że rynek nie ma zaufania ani do EFSF, ani do ogarniętych kryzysem "peryferyjnych krajów euro landu".