Wiele wskazuje na to, że Emil Czeczko, żołnierz 11. Mazurskiego Pułku Artylerii w Węgorzewie, który zdezerterował z polskiej armii, mógł być białoruskim szpiegiem lub informatorem reżimu Łukaszenki – pisze Onet powołując się na swoje źródła.

Onet podaje, że wątek ten, jak wynika z ich informacji, jest jednym z najpoważniejszych, jakie biorą pod uwagę polskie służby specjalne. Zaznacza też, że siostra dezertera była związana z obywatelem Białorusi, a on sam miał tam znajomych.

Jak dowiedział się reporter RMF FM Piotr Bułakowski, żołnierz w ubiegłym tygodniu został zatrzymany do kontroli przez policję. Badanie alkomatem pokazało prawie 1,5 promila alkoholu. Policjanci wykonali też test na obecność narkotyków, który wskazał, że Czeczko wcześniej palił marihuanę. Zdaniem Onetu, mężczyzna nie przyznał się funkcjonariuszom, że jest zawodowym żołnierzem. Dlatego na miejsce zdarzenia nie została wezwana Żandarmeria Wojskowa.


Jak przekazał informator portalu, Czeczko również wiedział, że informacja z policji dość szybko trafi do jego jednostki wojskowej, a to będzie oznaczało pożegnanie ze służbą. Decyzja o ucieczce nie musiała być podjęta przez niego, lecz była początkiem operacji białoruskich służb - zaznacza Onet.

Informator portalu wskazuje, że szeregowy Czeczko po wydaleniu z armii za jazdę pod wpływem alkoholu byłby dla białoruskich służb bezużyteczny, więc możliwe, że pod wpływem szantażu został nakłoniony do przejścia na białoruską stronę. Mińsk postanowił wykorzystać to wydarzenie propagandowo.

Najbardziej prawdopodobnym wątkiem, który jest obecnie brany pod uwagę, jest to, że szeregowy Czeczko od pewnego czasu był białoruskim szpiegiem lub co najmniej informatorem białoruskiego agenta - pisze portal powołując się na niezależne źródła związane z wojskiem oraz wojskowymi służbami specjalnymi. Według Onetu w tej chwili prześwietlany jest Białorusin - partner siostry szeregowego Czeczko.


NIE PRZEGAP: Wojsko potwierdza ucieczkę polskiego żołnierza. Odwołano jego przełożonych