​"Ja myślę, że jeżeli dzisiaj możemy powiedzieć, że nie ma sytuacji włoskiej czy hiszpańskiej, gdzie chorzy umierali w przedsionkach szpitali, tylko szpitale jednoimienne stworzyły szansę, to jest powód do dumy" - mówił w Polsat News prof. Marian Zembala, dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu i były minister zdrowia.

Prof. Zembala powiedział, że w Polsce widać wyraźny postęp w walce z koronawirusem. Przyznał jednak, że ma sygnały od znajomych z Norwegii, że za dwa tygodnie eksperci spodziewają się kolejnej fali uderzenia epidemii.

Tym bardziej wspieram działania Głównego Inspektora Sanitarnego, ministra Pinkasa, i ministra Szumowskiego, bo oni twardo mówią nie odmrażajmy, trzymajmy te restrykcje dla dobra chorych - mówił prof. Zembala. Wytrzymajmy dwa tygodnie, jeżeli wytrzymamy - wygramy - dodał. Przekonywał, że "pozytywny finał (walki z koronawirusem) widzi blisko". 

Marian Zembala chwalił także ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego za wprowadzenie zawodu asystenta zabiegowego lekarza. Jego zdaniem była to odpowiedź na głosy mówiące o możliwych niedoborze kadr medycznych.

Profesor był także zapytany o zarzuty opozycji, że rząd nie był przygotowany na nadejście epidemii koronawirusa. Bronię ministra, bo znam prof. Łukasza Szumowskiego przynajmniej od 12 lat - powiedział w rozmowie z Polsat News.

Jedna sprawa mnie bardzo boli, jeżeli mówi się rzeczy absurdalne, że Narodowe Centrum Badań i Rozwoju prowadziło badania kombinowane, to ja chcę powiedzieć jedną rzecz, mówię to stanowczo, stop takiej głupocie i obłudzie - powiedział szef Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.

Stwierdził także, że nie ma co "uderzać się po twarzy siekierą" i krytykować działań władz. Ja myślę, że jeżeli dzisiaj możemy powiedzieć, że nie ma sytuacji włoskiej czy hiszpańskiej, gdzie chorzy umierali w przedsionkach szpitali, tylko szpitale jednoimienne stworzyły szansę, to jest powód do dumy - mówił.