Kolejki karetek na podjazdach przed szpitalami, dramatyczne doniesienia o gwałtownym wzroście zużywanego tlenu - wszystko wskazuje na to, że Polskę ogarnęła trzecia fala epidemii koronawirusa. Szef warszawskiego pogotowia mówi o ponad 200 wyjazdach karetek dziennie do pacjentów w ciężkim stanie. Na Śląsku zespoły ratownicze pracują na okrągło, a grudziądzki szpital pokazuje zdjęcia sznura ambulansów, czekających na przekazanie covidowych pacjentów.

Polska walczy z trzecią falą epidemii koronawirusa, której szczyt zapowiadany jest na przełom marca i kwietnia. Rząd ogłosił wczoraj, że cała Polska objęta zostaje "czerwoną strefą". Prof. Andrzej Horban mówił w Porannej rozmowie w RMF FM, że "przełamanie będzie w ciągu 2, 4, 5 tygodni". Nadzieję na mniej zakażeń koronawirusem pokłada w szczepieniach. "Wszyscy zakładamy, że uda się wyszczepić 70 proc. społeczeństwa lub 70 proc. przechoruje, to w tym momencie nie będzie tego typu olbrzymiej epidemii" - mówił.

Na razie jednak ze szpitali dochodzą niepokojące informacje. Rośnie liczba zajętych łóżek i wyjazdów karetek do chorych na Covid-19.

200 wyjazdów karetek dziennie

Mamy ponad 200 wyjazdów dziennie do pacjentów w ciężkim stanie - mówi w RMF FM Karol Bielski, dyrektor stołecznego pogotowia. W ciągu dwóch tygodni w Warszawie dwukrotnie zrosła liczba wyjazdów do pacjentów covidowych w ciężkim stanie. 

W stolicy ratownicy najczęściej jadą do pacjentów z ciężką niewydolnością oddechową, dlatego gwałtownie wzrosła też ilość zużywanego tlenu. Już teraz jest większa niż podczas drugiej fali.

Praktycznie każdy pacjent, który trafia do zespołu ratowniczo-medycznego wymaga pilnego podłączenia tlenu - mówi RMF FM Karol Bielski, dyrektor stołecznego pogotowia. Dodaje, że karetki są niemal w ciągłym ruchu. Czasami konieczne jest dowiezienie pacjenta do innego miasta: do Gostynina, Sierpca, Ostrołęki, Siedlec.

Kolejka przed szpitalem w Grudziądzu

Regionalny Szpital Specjalistyczny w Grudziądzu w woj. kujawsko-pomorskim na swoim profilu na Facebooku umieścił zdjęcia, na których widać ustawione w kolejce karetki. "Dzisiejszy wieczór przynosi ze sobą kolejne transporty pacjentów zakażonych koronawirusem z całego województwa. Obecnie na podjeździe 9 zespołów ZRM oczekuje na przekazanie pacjentów do naszego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego" - czytamy w informacji pod zdjęciami.

Podobnie jest na Śląsku. Tam od początku marca liczba wyjazdów karetek pogotowia rośnie wręcz lawinowo.

Na początku tego tygodnia na dobę było to blisko 650 wyjazdów, w czasie minionego weekendu takich interwencji było około 500. To dane dotyczące wszystkich wezwań. Jeśli natomiast chodzi o wyjazdy związane z zakażeniem koronawirusem, to o ile na początku marca było nieco ponad 100 na dobę, tak teraz jest już ponad 250.


Oznacza to, że średnio co trzeci wyjazd dotyczy pacjentów zakażonych bądź z podejrzeniem zakażenia. W regionie działają teraz 163 zespoły pogotowia i wszystkie pracują na okrągło. Ponieważ pacjentów przybywa, zdarza się, że w szpitalach brakuje miejsc, dlatego np. chorych trzeba wozić z południa na północ regionu. W bielskim pogotowie wyliczono, że najdłuższe przekazywanie pacjenta do szpitala w marcu zajęło ponad 7 godzin. W marcu karetki pogotowia z Podbeskidzia woziły już pacjentów m.in. do Częstochowy, Opola czy Kędzierzyna-Koźla.

W Małopolsce coraz częściej brakuje wolnych zespołów ratownictwa. Do pacjenta zamiast ambulansu wysyłane są jednostki ratownicze straży pożarnej lub śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Dzieje się tak, bo nie tylko rośnie liczba zgłoszeń, ale znacznie wydłuża się czas oczekiwania do przyjęcia w szpitalu. Zdarza się też, że karetki pogotowia muszą jeździć do placówek znacznie oddalonych od miejsca wezwania, bo tylko tam są szpitale z wolnymi miejscami.