Zanzibar, archipelag należący do Tanzanii, jest licznie odwiedzany w czasach pandemii przez turystów. Nie ma tu żadnych ograniczeń - nie trzeba nosić maseczek ani utrzymywać dystansu społecznego. W kraju jednak doszło do zgonów z powodu Covid-19, co negują władze.

Rząd Tanzanii usiłował przekonać cały świat, że Covid-19 można wyleczyć poprzez modlitwę. Jednak wzrost infekcji występuje, a także wzrosła liczba zgonów; są one przypisywane przez władze zapaleniu płuc.

Jednocześnie od władz nadchodzą sprzeczne sygnały; zalecono unikanie zgromadzeń i wizyty w szpitalu w momencie kłopotów z oddychaniem. Z kolei Kościół Katolicki w Tanzanii ostrzega wiernych, aby dbali o siebie.

"Są sprzeczności - z jednej strony rząd chce bagatelizować całą sprawę, ale z drugiej strony sama telewizja państwowa emituje reklamy, które mówią ludziom, aby uważali" - powiedział portalowi africanews Ismail Jusa, członek partii opozycyjnej ACT Wazalendo.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podawała, że w okresie od marca do maja ubiegłego roku w Tanzanii zakaziło się koronawirusem 509 osób, z których 21 zmarło. Od tej pory nie podawano już w tej kwestii żadnych informacji.

Podczas gdy inne kraje afrykańskie zamykają granice, wprowadzają obostrzenia i przeprowadzają szczepienia przeciwko koronawirusowi, Tanzania odrzuca szczepionki. Prezydent John Magufuli wyraził przed kilkunastoma dniami wątpliwość co do ich skuteczności.