​Nie wszystkie testy rakietowe Korei Północnej się udają. Jak informują media, w kwietniu kraj Kim Dzong Una wystrzelił pocisk, który raczej nie nastraszył USA i Japonii, gdyż spadł na jedno z północnokoreańskich miast.

28 kwietnia 2017 roku Koreańczycy z Północy wystrzelili rakietę krótkiego zasięgu. Według służb zagranicznych monitorujących sytuację w Korei Północnej, pocisk poleciał zaledwie 70 kilometrów nad ziemię i zniknął. Sądzono, że spadł gdzieś w prowincji Tokchon.

Dzięki analizie zdjęć satelitarnych magazyn "The Diplomat" doszedł do wniosku, że pocisk uderzył w kompleks budynków w mieście Chongsin-dong. Dziennikarze zauważają, że jest to region zamieszkany przez wiele osób, jednak nie można potwierdzić, czy w wyniku tego zdarzenia ktoś zginął.

Prawdopodobnie właśnie w wyniku tej nieudanej próby Kim Dzong Un przeniósł poligon testowy w okolice nadmorskiego miasta Sinpo, gdyż występuje tam mniejsze ryzyko, że pocisk uderzy w obszar zamieszkany przez Koreańczyków.

Testy rakietowe Korei Północnej są głównym powodem napiętych relacji Pjongjangu i Waszyngtonu. W ostatnim swoim przemówieniu Kim Dzong Un powiedział, że "przycisk nuklearny jest zawsze na jego biurku" i zawsze może wystrzelić pocisk w kierunku Stanów Zjednoczonych.

Nie trzeba było czekać długo na odpowiedź Donalda Trumpa. Prezydent Stanów Zjednoczonych odpowiedział, że "też posiada pocisk nuklearny, który jest większy i potężniejszy". 

(az)