​Zatrucie Odry to temat, którym żyje niemal cała Polska w ostatnich dniach. Z wody wyłowiono już ponad 20 ton ryb, znajdywano także martwe ptaki i bobry. Wciąż nieznana jest przyczyna - władze polskie i niemieckie twierdzą, że badania wskazują na zasolenie wody. Strażacy mówią, że choć wyławianie ryb idzie dobrze, to najgorsze może być jeszcze przed nimi. Sytuacji na Odrze przygląda się specjalny wysłannik RMF FM Mateusz Chłystun.

Nasz reporter dotarł nad Odrę w województwie lubuskim. Obszar został w poważnym stopniu skażony. Największa fala trujących substancji już tamtędy przepłynęła, ale cały czas na miejscu pracują strażacy. Kolejny dzień zbierają ryby, które cały czas wypływają na powierzchnię wody. Teraz to zwłaszcza duże osobniki, które są w zaawansowanej fazie rozkładu.

Ryby osadzają się głównie w specjalnych zatokach, tzw. ostrogach, gdzie nie ma tak wartkiego nurtu, jak pośrodku rzeki. W okolicy czuć zapach rozkładających się ryb.

Ten zapach jest jeszcze silniejszy, jak się wejdzie do wody - mówi RMF FM mjr Robert Urbanek z 12. Wielkopolskiej Brygady Wojsk Obrony Terytorialnej. Podkreśla, że śniętych ryb jest teraz nieco mniej, ale są przygotowani na trudne sytuacje.

Realizujemy zadania w czterech różnych lokalizacjach, żeby pokryć jak największy odcinek brzegu Odry. Dodatkowo mamy wydzieloną jedną grupę żołnierzy, którzy są przygotowani do likwidowania dużych skupisk ryb, których szukamy poprzez patrole na quadach oraz patrole na łodziach - opowiada.

Jedną z metod, która pozwala zebrać śnięte ryby, które płyną z nurtem rzeki, jest ustawianie specjalnych zapór na rzece, przy brzegach. W porcie Górzycy strażacy ustawili ich już kilka.

Ona będzie służyć nam do gromadzenia napływających ryb w miejscu stworzenia takiego miejsca, koncentracji tych śniętych ryb, żebyśmy mogli po prostu wyłapać jak najwięcej sztuk i w miejscu takim kontrolowanym móc je podjąć już na brzeg - mówi RMF FM asp. Krzysztof Bańka z Państwowej Straży Pożarnej w Słubicach.

Wydaje się, że sytuacja w województwie lubuskim powoli się stabilizuje, przynajmniej jeśli chodzi o liczbę śniętych ryb. To jednak tylko pozory. Zarówno strażacy, jak i członkowie straży rybackiej mówią, że tak naprawdę najgorsze może być jeszcze przed nimi. Zatem działania służb mogą potrwać jeszcze przynajmniej kilka dni.

Rtęć nie zabiła ryb

W sobotę minister klimatu i środowiska Anna Moskwa poinformowała, że uzyskane przez stronę polską wyniki badań z niemieckich laboratoriach nie potwierdzają pogłoski, że za wymieranie ryb w Odrze odpowiedzialna jest rtęć i dodała, że wskazują one na wysokie zasolenie wody w rzece.

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział odnalezienie i ukaranie sprawców skażenia. Wyznaczono nagrodę w wysokości 1 mln zł za pomoc w ustaleniu sprawców.

Pod koniec lipca mieszkańcy nadodrzańskich terenów alarmowali, że znajdują sporo śniętych ryb. W kolejnych dniach znajdywano także martwe ptaki oraz bobry. Służby rozpoczęły badania wody, choć sytuację bagatelizowano - jeszcze w środę ówczesny szef Wód Polskich Przemysław Daca mówił o zaledwie "paru egzemplarzach" śniętych rybach. Ale już dzień później mówił o "tonach".

Zatrucie zaczęło niepokoić także Niemcy, które zaczęły badać Odrę na własną rękę. Najpierw media informowały, że wykryto wysokie stężenie rtęci. A w piątek minister środowiska Brandenburgii Axel Vogel powiedział, że wykazano "zwiększone ładunki soli w rzece".

Opracowanie: