Benjamin Netanjahu ostrzega wrogów. "Odpowiemy siłą na ataki Hamasu na nasze wojska" - powiedział w niedzielę premier Izraela. Zbrojne skrzydło Hamasu oświadczyło w odpowiedzi, że przestrzega rozejmu. Izraelska armia poinformowała w niedzielę po południu, że rozpoczęła nową falę nalotów na cele Hamasu.
- Premier Izraela Benjamin Netanjahu ostrzegł, że Izrael odpowie siłą na wszelkie ataki Hamasu wymierzone w izraelskie wojska.
- Oświadczenie Netanjahu było reakcją na incydent w Strefie Gazy, gdzie - według izraelskiej armii - bojownicy Hamasu zaatakowali żołnierzy Sił Obronnych Izraela pociskiem przeciwpancernym i artyleryjskim.
- Żołnierze IDF, zgodnie z porozumieniem o zawieszeniu broni, demontowali infrastrukturę terrorystyczną w okolicach Rafah, na południu Strefy Gazy.
- Po więcej aktualnych informacji zapraszamy na RMF24.pl
Benjamin Netanjahu skomentował w ten sposób atak na izraelskie wojska w Strefie Gazy, o który armia oskarżyła bojowników Hamasu.
"Dziś rano terroryści ostrzelali pociskiem przeciwpancernym i artyleryjskim żołnierzy Sił Obronnych Izraela (IDF), którzy zgodnie z porozumieniem o zawieszeniu broni, demontowali infrastrukturę terrorystyczną w rejonie Rafah, w południowej części Strefy Gazy" - napisała w niedzielę izraelska armia.
Wojsko Izraela jednocześnie potwierdziło, że w odpowiedzi na atak Hamasu rozpoczęło naloty w rejonie, aby wyeliminować zagrożenie oraz zdemontować szyby tunelowe i obiekty wojskowe, wykorzystywane do działań terrorystycznych.
Rząd Izraela nakazał armii wstrzymanie dostaw pomocy humanitarnej do Strefy Gazy "do odwołania" po wcześniejszym ostrzelaniu izraelskich żołnierzy na tym terytorium - przekazał w niedzielę portal dziennika "Haarec".
Zbrojne skrzydło palestyńskiego Hamasu, Brygady Al-Kasama, oświadczyło w niedzielę, że nie wie o starciach w Rafah na południu Strefy Gazy i przestrzega rozejmu.
"Nie mamy informacji o żadnych incydentach ani starciach w rejonie Rafah, ponieważ jest to czerwona strefa pod kontrolą okupanta (Izraela - red.), a kontakt z resztą pozostających tam naszych grup został zerwany w czasie wznowienia wojny w marcu" - napisano w oświadczeniu Brygad Al-Kasama.
Dodano, że grupa potwierdza "pełne zaangażowanie" w realizowaniu wszystkich zapisów obowiązującego od 10 października rozejmu, przede wszystkim zawieszenia broni na całym obszarze Strefy Gazy.
W niedzielę izraelskie siły zbrojne przeprowadziły naloty i ostrzał artyleryjski celów Hamasu. Według armii zniszczono kilka tuneli i budynków, wykorzystywanych przez terrorystów. Portal Times of Israel dodał, że zaatakowano ponad 20 celów.
Media palestyńskie poinformowały, że lotnictwo przeprowadziło też naloty na środkową i północną część Strefy Gazy. Zginęło co najmniej siedem osób, jest też wielu rannych - podała stacja Al-Dżazira.
To najpoważniejsze starcia od czasu zawarcia rozejmu. Zgodnie z umową wojska izraelskie wycofały się na tzw. żółtą linię i kontrolują obecnie około połowy terytorium Strefy Gazy.
Strona palestyńska niemal codziennie informowała jednak o śmiertelnych atakach. Według kontrolowanego przez Hamas ministerstwa zdrowia do niedzieli zginęło 35 Palestyńczyków. Armia odpowiadała, że osoby te zbliżały się do izraelskich pozycji i stanowiły zagrożenie.
Według części izraelskich mediów niedzielne ataki w Rafah należy łączyć z toczącymi się od zawarcia rozejmu starciami między Hamasem a innymi grupami zbrojnymi wewnątrz Strefy Gazy. Hamas poinformował, że zabił od tego czasu kilkudziesięciu członków "gangów" i "izraelskich kolaborantów".
Podczas wojny niektóre struktury klanowe czy grupy zbrojne próbowały przejąć kontrolę nad częściami Strefy Gazy. Według mediów część z nich była wspierana przez Izrael.
Izraelski wojskowy pytany w niedzielę przez dziennikarzy o doniesienia o zbrojeniu wrogich Hamasowi klanów przez Izrael, odpowiedział, że "istnieje pomysł stworzenia alternatywy wobec Hamasu"; nie podał jednak dalszych szczegółów.


