"Co najmniej 31 osób zginęło, a ponad 100 zostało rannych w wyniku nalotów USA na pozycje proirańskich rebeliantów Huti w Jemenie" - poinformowała w niedzielę rano przedstawicielka służb medycznych Houthi, Anees al-Asbahiw. "Rozstrzygającą i potężną" operację militarną przeciwko wspieranym przez Iran jemeńskim rebeliantom Huti zapowiedział w sobotę wieczorem prezydent USA Donald Trump.
Kontrolowany przez rebeliantów z ruchu Ansar Allah kanał telewizyjny Al Massira podał, że w wyniku ataku na miasto Sada w północno-zachodnim Jemenie zginęło 13 osób, zaś amerykański atak na kontrolowaną przez Huti stolicę Jemenu, Sanę, spowodował śmierć co najmniej 10 osób. Wśród ofiar śmiertelnych jest czworo dzieci i jedna kobieta.
Celem nalotów były również obiekty wojskowe Huti w mieście Taiz w południowo-zachodnim Jemenie - poinformowała agencja Reutera. Lotnictwo USA zaatakowało też obiekty jemeńskich rebeliantów w prowincjach Saada, Damar i El-Beida. Według doniesień lokalnych mediów w Sanie ostrzelano siedzibę Najwyższej Rady Politycznej Huti, magazyny z bronią oraz centra dowodzenia.
Huti to organizacja sponsorowana przez Iran. Głosi na swych sztandarach hasła antysemickie, antysyjonistyczne i antyamerykańskie. Przez niektóre kraje uznawana jest za organizację terrorystyczną. Ich hasło to: "Bóg jest wielki, śmierć Ameryce, śmierć Izraelowi, przekleństwo Żydom, zwycięstwo islamowi".
Donald Trump poinformował w sobotę wieczorem, że Huti prowadzą "nieustającą kampanię piractwa, przemocy i terroryzmu" wymierzoną w statki należące do USA i innych państw.