2 października na Węgrzech zostanie przeprowadzone referendum ws. obowiązkowych kwot przyjmowania obywateli innych państw. Taki termin wyznaczył prezydent Janos Ader.

2 października na Węgrzech zostanie przeprowadzone referendum ws. obowiązkowych kwot przyjmowania obywateli innych państw. Taki termin wyznaczył prezydent Janos Ader.
Uchodźcy w obozie na ziemi niczyjej między Serbią w Węgrami / Srdjan Ilic PA /PAP

"Szef państwa na mocy pełnomocnictw prezydenta republiki podjętą dziś decyzją wyznaczył na 2 października 2016 r. ogólnokrajowe referendum w następującej sprawie: Czy chce Pan/Pani, by Unia Europejska mogła zarządzać również bez zgody parlamentu obowiązkowe osiedlanie na Węgrzech osób innych niż obywatele węgierscy?" - napisano w komunikacie.

Parlament Węgier zatwierdził zainicjowane przez rząd referendum w sprawie obowiązkowych kwot przyjmowania imigrantów 10 maja.

Premier Viktor Orban powiedział w zeszłym tygodniu, że referendum ma mu pomóc w walce o zaostrzenie polityki imigracyjnej w UE, która inaczej stanie przed widmem wystąpienia ze Wspólnoty kolejnych państw. To istotne, by udało się uzgodnić w Brukseli "taką politykę migracyjną, która odpowiada potrzebom ludzi i nie sprawia, że staje się nieuniknione występowanie przeciwko niej z narażeniem własnego członkostwa w UE" - oświadczył.

Szef kancelarii premiera, Janos Lazar, zapewnił potem, że referendum nie jest skierowane przeciwko UE, tylko stanowi dobry przykład tego, jak można na istotne tematy rozmawiać z wyborcami.

Komisja Europejska zaproponowała 4 maja reformę unijnej polityki azylowej, która zakłada wprowadzenie stałego systemu podziału uchodźców, uruchamianego w sytuacji kryzysowej. Jeśli do jakiegoś kraju napłynie nieproporcjonalnie duża liczba uchodźców, o połowę większa niż ustalony z góry próg, to nowi uchodźcy byliby automatycznie rozsyłani do innych państw według nowego systemu. Kraje niechętne przyjmowaniu uchodźców mogłyby odstąpić od udziału w relokacji na rok, ale w zamian musiałyby zapłacić 250 tys. euro za każdego uchodźcę, którego nie przyjmą. Pieniądze trafiłyby do kraju, który przejmie odpowiedzialność za danego uchodźcę. Polska oraz inne kraje Grupy Wyszehradzkiej zdecydowanie odrzuciły tę propozycję.

(mpw)