Organizacje charytatywne z francuskiego Calais podnoszą alarm! Według nich cześć uchodźców, którzy koczują w wielkim obozowisku zwanym „Nową Dżunglą”, może nie przeżyć zimy. Brakuje im bowiem prądu i ogrzewania, a namioty i prowizoryczne szałasy nie chronią przed mrozem.

Organizacje charytatywne z francuskiego Calais podnoszą alarm! Według nich cześć uchodźców, którzy koczują w wielkim obozowisku zwanym „Nową Dżunglą”, może nie przeżyć zimy. Brakuje im bowiem prądu i ogrzewania, a namioty i prowizoryczne szałasy nie chronią przed mrozem.
Uchodźcy w obozowisku w Calais /PAP/EPA/YOAN VALAT /PAP/EPA

W "Nowej Dżungli", gdzie koczuje ponad 6 tysięcy bliskowschodnich i afrykańskich imigrantów, brakuje też podstawowych środków higieny i wody pitnej, co grozi wybuchem epidemii. Obozowisko z daleka omijają służby oczyszczania miasta. Rozwija się tam już zresztą epidemia świerzbu.

Międzynarodowe organizacje Lekarze Bez Granic i Lekarze Świata wzywają władze do jak najszybszej budowy ogrzewanych baraków dla uchodźców - z prądem i bieżącą wodą. Alarmują, że w przeciwnym razie tej zimy w Calais może dojść do katastrofy humanitarnej bez precedensu w Europie zachodniej.

Z ogrzewanych sal noclegowych na terenie byłego ośrodka kolonijnego W Calais mogą korzystać tylko kobiety z dziećmi. Pozostali imigranci koczują w namiotach albo szałasach, które sami budują.

(mn)