Dzienne kary finansowe, procedura o naruszenie unijnego prawa i opóźnienia w wypłatach środków na odbudowę po pandemii. To tylko niektóre z konsekwencji, które grożą Polsce po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. Do tego dochodzi polityczna izolacja i łatka kraju, który chce się wypisać z Unii. „Obawiamy się, że polski rząd jest na drodze do polexitu” – stwierdził eurodeputowany Jeroen Lenaers, rzecznik Grupy EPL ds. Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych.

W środę Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis traktatu unijnego, na podstawie którego Trybunał Sprawiedliwości UE zobowiązuje państwa członkowie do stosowania środków tymczasowych ws. sądownictwa, jest niezgodny z konstytucją. Pytanie prawne w tej sprawie zostało skierowane do TK przez Izbę Dyscyplinarną SN. Decyzja ta jest odbierana w UE jako podważenie podstawowych zasad, na których opiera się Unia Europejska. Zaniepokojenie jest ogromne.

Decyzja TK podważa art. 279 Traktatu o Unii Europejskiej i możliwość nakładania środków tymczasowych przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej - mówi rozmówca dziennikarki RMF FM Katarzyny Szymańskiej-Borginion. Jego zdaniem wiele będzie teraz zależało od "determinacji" Komisji Europejskiej. Eurodeputowani już naciskają na KE w tej sprawie.

Polsce grożą kary finansowe za każdy dzień niewykonywania zabezpieczenia TSUE w sprawie zawieszenia działalności Izby Dyscyplinarnej. Z wnioskiem o nie musi wystąpić Komisja Europejska. Jeżeli polskie władze uchylałyby się od płacenia, kary byłyby potrącane z należnych Polsce unijnych środków.

W związku z decyzją Trybunału Konstytucyjnego Komisja Europejska może także rozpocząć procedurę o naruszenie unijnego prawa, która także może zakończyć się w TSUE. Komisja rozpoczęła już takie działania wobec Niemiec. Jak się podkreśla w Brukseli, sprawa niemiecka jest i tak "mniej groźna", bo sąd w Karlsruhe kwestionował kompetencje UE tylko w zakresie polityki monetarnej. Natomiast polski TK podważa same podstawy porządku prawnego UE.

Polskie orzeczenie uderza w znacznie bardziej podstawowe zasady UE niż orzeczenie niemieckie - mówi rozmówca RMF FM.


Konflikt może oznaczać opóźnienie wypłat na odbudowę po pandemii

Do tego dochodzi jeszcze sprawa gigantycznych pieniędzy z Funduszu Odbudowy - chodzi o 58 mld euro. Jeszcze we wtorek premier Mateusz Morawiecki na kolacji z szefową KE Ursulą von der Leyen zabiegał, żeby KE zaakceptowała polski plan w tym miesiącu. To by oznaczało, że szefowa KE - tak jak w przypadku innych krajów, których plany zostały przyjęte - przyjedzie do Warszawy. Trudno sobie jednak teraz wyobrazić, by po takim policzku, jaki został wymierzony Unii - w środku tak gigantycznej afery - Ursula von der Leyen przyjechała w Warszawy z zaakceptowanym planem. Polska razem z Węgrami - które mają opóźnienie ze względu na praworządność - i tak jest już w ostatniej grupie krajów, których plany mają być przyjęte. Taki konflikt z unijnymi instytucjami może oznaczać opóźnienie wypłat na odbudowę gospodarki po pandemii, na które czekają polscy przedsiębiorcy.

Odmowa wykonania orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Polsce jest wyraźnym krokiem w kierunku wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej. Obawiamy się, że polski rząd jest na drodze do polexitu. Nie można tego postrzegać inaczej niż polityczną decyzję Trybunału Konstytucyjnego, obsadzonego między innymi byłymi politykami rządzącej koalicji - powiedział eurodeputowany Jeroen Lenaers, rzecznik Grupy EPL ds. Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych.

Opracowanie: